Królowa Sierotka Marysia rzekła krasnoludkom razu pewnego we wte słowa: nie będzie nam tu nikt w naszych krasno ludzkich tematach mieszał i hejtował innych krasnoludów, które gdzieś tam we świecie fedrują węgiel czy inne tam pokłady czegoś. Czy jakoś podobnie coś tam rzekła w temacie. A że krasnoludy – nie wszystkie, oj nie wszystkie – raczej lud przyjaźnie nastawiony do innych krasnoludów, to i nie sarkał a słowa Królowej Sierotki Marysi przyjął jako pokój niosące. Ku pamięci naszym potomnym napomknę, że były i są jednak wśród krasnoludów różne zdania i opinie na ten temat. Na ten temat, ale i tematy z niego wynikające, ściśle z wydobyciem tych pokładów bogactw naturalnych związane. Zdanie na owe tematy wygłosił niejaki, starszawy już krasnolud, płci jeszcze męskiej, Ścichapękiem zwany, który przez środki krasno ludzkiej komunikacji medialnej stwierdził, że co jak co, ale kiedyś w przyszłości, nie aż takiej już odległej, masy krasno ludzkie, które pokłady bogactw wydobywały w sposób nie krasnoludzki, należy objąć procesem weryfikacji. Nie musiał objaśniać zakresu pojęciowego związanego z owym terminem, gdyż był on braci krasno ludzkiej od wieków znany. Uzasadnił to słowy takiemi to, że zawód ów, czyli profesja krasno ludzka winna cieszyć się szacunkiem, może i trochę bojaźnią, ale nie wywoływać wśród pospólstwa nienawiści czy innych podobnych uczuć wynikających z niegodziwości krasnoludów. Podpierał się przy tym starym krasno ludzkim powiedzeniem: „ nie niegodziwość, nie mlaskająca językowość a uczciwość i praw przestrzegalność winna nam w postępkach przyświecać”.
Wielu jednak krzyczało srogo, wyrażając wrażliwość swoją krasno ludzką i etyczność:
- Sądy tak! Wewnętrzne weryfikacje nie!
- Jestem przeciwnikiem weryfikacji, bo nie uważam jej za obiektywne narzędzie. Przez jej dziurawe sito przechodzi często „chłam” – rozmaitej maści układowcy, a giną, bywa, najlepsi z najlepszych!
- Oczywista oczywistość. Zagwarantujemy wam niezawisły sąd i nie będzie odpowiedzialności zbiorowej!
- Tak, tak znowu weryfikacje się niektórym marzą, ale najpierw trzeba by zweryfikować tych co będą weryfikować i tych co będą weryfikować tych, co będą weryfikować itd. Jak ktoś popełnił czyn zabroniony, to zweryfikować ma go sąd, jakoś tam chyba jeszcze…
Jakoś to by należało tematy, ale i pojęcia najpierw uzgodnić a potem rzucać hasłami.
Otóż czy naszej braci krasnoludów – już nie w wydobyciu bogactw pracujących a na rentach i emeryturach przebywających – się podoba czy nie podoba, powiedzmy sobie jasno, że nie nasza to będzie decyzja czy proces weryfikacja będzie czy też nie będzie przeprowadzon.
Powołując się na Ścichapęka rzeknę, że zapewne nikt krasnoludów nie pracujących (czy nie służących już w „wydobywaniu”) pytał o nic nie będzie. Być może jednak (a raczej tak) jakimś zrządzeniem losu znajdą się jednak pewne nasze krasnoludy w owych „sądach kapturowych”, by coś czynić w zakresie owej tytułowej „weryfikacji”.
Nie należy też tematu „weryfikacja” wiązać z tematem „sąd”. To dwie różne kwestie. Konieczność weryfikacji wydaje się wręcz oczywista i tym razem można uniknąć i dziurawości, przypadkowości czy walenia cepem w próżnię. Pewnych kwestii nie wyjaśni nigdy żaden, nawet niezawisły, sąd. Zapewne owe procesy weryfikacji będą się przetaczały także i przez inne środowiska jak Polska długa i szeroka. Każdy dostanie w nich wg „zasług i potrzeb”.
Nie uniknie się tu i zemsty. Zemsta to taki stały element gry jak powiedziałby w innym temacie nieżyjący już jedyny bohater naszych „cudów piłkarskich” trener Kazimierz Górski. A właśnie w wyniku weryfikacji i na podstawie uzyskanych podczas jej działania informacji będzie możliwe formułowanie i kierowanie co ciekawszych jej efektów na drogę sądową. Inaczej tego załatwić się nie da.
Nie mówmy niepotrzebnie o jakiejś moralności czy etyce a przynajmniej nie nadużywajmy tych pojęć.
Na koniec wywiadu ów Ścichapęk – pod czym ja też się podpisuję – stwierdził, że ciekawym jest, że dziś środowisko, które weryfikowano (a przynajmniej jego część), opowiada się za weryfikacją obecnych krasnoludów czynnych. Wynikać to może jednak z tego, że my Koleżanki i Koledzy krasnoludy, zapewne coś z tego co nas dotknęło i jakie zmiany w kraju nastąpiły zrozumieliśmy, ale czego obecne czynne krasnoludy nijak pojąć nie mogą.
Istotne jest tu pytanie: dlaczego tego pojąć nie mogą?
Dodam już tylko od siebie, że Ścichapękowe wynurzenia nijak się mają z tematyką odpowiedzialności zbiorowej, bo tego tematu w ogóle nie dotykają.
Spisał na podstawie wywiadu przeprowadzonego z Ścichapękiem
Mietek Malicki
Dziękujemy redaktorowi. Zapraszamy do lektury i dyskusji.