Im tron wyższy, tym boleśniejszy z niego upadek

By | 15 listopada 2020
Sic transit gloria mundi (tak mija chwała tego świata,albo w bardzo luźnym tłumaczeniu- tak upadają wielcy tego świata)

Początek pisanki – rzekłbym, wieloznaczny.

Ale będzie współcześnie. Nawet bardzo współcześnie. I mało sympatycznie. Bo pisanka będzie o ołtarzu, czyli kościele instytucjonalnym i jego sojuszu z tronem, czyli z rządzącą ekipą (kliką ,sitwą, bandą, zgrają, ferajną, mafią – proszę sobie dobrać określenie adekwatne do własnej oceny).

A że mało sympatycznie? No cóż, w mojej ocenie inaczej się nie da. Jeśli człowiek chce się zachować przyzwoicie i trzymać się faktów, to sympatycznie się nie da.

Zacznę prześmiewczo i złośliwie:

Wrogie, bo obce siłom zdrowym, narodowym, media o proweniencji niemieckiej, amerykańskiej i innej, ale zawsze wrednej, wyciągają na jaw śmierdzące sprawki bardzo wysokich funkcjonariuszy kościoła instytucjonalnego.

Bez żadnego szacunku dla ich najwyższej, bo kardynalskiej rangi.

No – wręcz zgroza i grzech zgoła śmiertelny, cuchnący na milę bezterminowym piekłem. Bez możliwości przedarcia się sprawców ataku chociaż do czyśćca.Sprawcy wyjątkowo szkodliwego, żeby nie rzec – bestialskiego ataku, na zasłużonych kapłanów, oddanych i bezgrzesznych sług bożych, autorytetów moralnych i innych, wzorów cnót wszelakich z cnotami ubóstwa, skromności       i czystości na czele, wszczęli wredną i szeroko zakrojoną nagonkę na te dwie czyste postaci kardynalskie. Co więcej, zło dotarło na najwyższy szczyt kościoła świętego – matki naszej i opanowało szefa tej instytucji. Samego papieża. Zapewne „szatani inni czynni tam byli (cytat z wieszczów – tego prawdziwego i tego mniejszego, bo   z Żoliborza). No i pan bóg się nie połapał, bo nie zawsze szatana da się kontrolować. Czasami sprytnie się ukryje pod przebraniem. Na przykład pod białą męską suknią…

Albo przybierze dobrotliwą, brodatą twarz kapłana o podwójnym nazwisku.

I czyni zło. Podważa boskie wyroki. Podważa świętość poprzedniego szefa tych dwóch świętych kardynałów. Ale kiedyś pan bóg się połapie i wszystko wyrówna. Wyrówna na zasadzie walca drogowego. Czyli wyśle kostuchę, która jednym zamachem kosy sprowadzi ich wszystkich do właściwego poziomu. Poziomu ziemi. Rzecz jasna, wydarzy się to wszystko tylko wtedy, kiedy owieczki będą nadal wierzyły w te opowieści dziwnej treści o miłosierdziu i sprawiedliwości bożej.

A z tą wiarą jakby coraz gorzej. Zaczęła się ona jakoś dziwnie rozdwajać. Do niedawna wiara w kościół i jego szefów i oficerów (papież, kardynałowie, biskupi to szefowie, księża to oficerowie) była jednolita z wiarą w boga, szatana i resztę tego towarzystwa z bajek dla dorosłych i dzieci. A teraz się nawyrabiało, że hej. Coraz głośniej szatan woła, żeby wiary w boga nie mieszać – broń boże z wiarą w kościół instytucjonalny. Bo to nie to samo. W kościele instytucjonalnym są ludzie – z natury swojego człowieczeństwa ulegający pokusom. Nawet grzesznym pokusom, co jest wbrew woli bożej. Ale zdarza się. Bo szatan nie śpi i najchętniej atakuje tych, którzy są bogu oddani bezgranicznie. Czyli kapłanów. A oni poddają się. I upadają. Ale po to, aby się znów podnieść. Silniejsi o doświadczenie upadku. I bólu rozkoszy przy nim doznanej….

No, ale dość kpin.

Do rzeczy:

Ten starszy, wrocławski emeryt doczekał takiej sobie kościelnej sprawiedliwości. Odebrano mu purpurę kardynalską i prawo pochówku w katedrze. Czyli w konwencjach prawa kanonicznego kara jest dotkliwa.

Jest w szpitalu, co zważywszy na jego wiek jest dla niego dobrodziejstwem.     I tam mu pewno pozwolą odejść z grona żywych. I założę się, że jest mu zupełnie obojętne, co się z nim po śmierci stanie. Wątpię, aby ktoś po nim zapłakał. Nawet ten jego naturalny syn, dość znany z czynnej polityki też pewnie łezki po tatusiu nie uroni. Zastanawiałem się nad – bądź, co bądź, surowym watykańskim wyrokiem.    I doszedłem do wniosku, że tzw. kuria rzymska może by i nie wzięła pod uwagę jego skłonności pedofilskich i jawnego homoseksualizmu. To ich raczej nie wzruszyło. Uważam, że na szali przeważyła jego współpraca ze Służbą Bezpieczeństwa. Bo współpracując z SB zdradzał swoich. I to nie tylko tych w kraju. Znał przecież wielu ludzi z kurii rzymskiej, zaś dzięki swojemu byłemu kierowcy i pupilkowi, „Flaszce”  wiedział wiele o ich grzechach i przestępstwach. Dla jasności – „Flaszka” na studia do Rzymu trafił z poręczenia swojego protektora. Rewanżował się wiedzą  o tamtejszej „mafii lawendowej”, tak interesująco opisanej przez zagranicznego dziennikarza („SODOMA…).

Zaś współpraca z SB, do tego na tym szczeblu, równała się zdradzie SWOICH. Czyli nie do wybaczenia.

A co z drugim purpuratem? Ano, cóż? Pewnie liczy, że sprawa rozejdzie się po kościach. Jeszcze po trochu osłania go aureola świętości zmarłego szefa. Zarzuty osłaniania pedofilów – owszem, dość poważne w kategoriach prawa świeckiego, inaczej wyglądają w świetle prawa kanonicznego. I zagrożenie karą też jakby mniejsze. A sama kara niespecjalnie dotkliwa. Zwłaszcza dla kogoś, kto poznał świat, nawiązał wartościowe kontakty, w tym również z osobami świeckimi. Takimi, które – być może ułatwiły nabycie skromnego/ skromnych pałacyków w atrakcyjnych klimatycznie regionach. Podróże kształcą. Przebywanie w otoczeniu ludzi zamożnych, nie dbających o cudze pieniądze, ale dbałych o swoje, uczy pewnych zachowań, chociażby takich, jak sposób zarządzania własnym majątkiem za pośrednictwem instytucji bankowych. Sądzić można, iż purpurat nabył tę wiedzę.   I w razie potrzeby ją wykorzysta. Bo do biednych bez wątpienia zaliczyć go się nie da.

Zobaczymy, w jakim kierunku pójdą działania kurii rzymskiej.

Co interesujące – w jego przypadku nie jest podnoszony zarzut, czy choćby podejrzenie, o współpracę z SB, czy inną służbą specjalną. No, ale poważne służby specjalne nigdy swoich źródeł nie ujawniają.

Skoro o służbach mowa, nasuwa mi się takie podejrzenie. Do tego graniczące z pewnością.

Niejednokrotnie zadawałem sobie pytanie: skąd u kolejnych rządzących, tych silnie powiązanych z instytucją kościoła, taka zawziętość w ściganiu nie tylko dawnej agentury służb specjalnych PRL, ale i zajadłość w tępieniu ich funkcjonariuszy. Zajadłość i zawziętość, połączone z nienawiścią nie tyle nawet do poszczególnych funkcjonariuszy, ile do samych instytucji.

Zastanawiało mnie – do pewnego momentu, że najgłośniej i najbardziej zajadle tępią dawne służby ci, którzy są najbliżej związani z kościołem instytucjonalnym.

Od niejakiego czasu, po dokonaniu wnikliwej analizy i po zasięgnięciu opinii od kolegów ze służb, ale też od osób spoza służb, doszedłem do wniosku, że inspiratorem całej wielkiej akcji, nazywanej przez tych oszołomów dezubekizacją, jest kościół instytucjonalny. Akcja zaś została rozpętana po to, aby ukryć własne zaangażowanie we współpracę z „bezpieką”. Działania zostały zaplanowane jeszcze w trakcie łagodnego przekazywania władzy. Z nieoficjalnych danych wiem, że część aktywów archiwalnych naszych służb specjalnych została przekazana hierarchom kościelnym niemal jawnie. Część zaś w wyniku zwykłej nadgorliwości niektórych ówczesnych funkcjonariuszy SB. Żeby nie być gołosłownym – znałem jednego „funkcjusza”, który wykorzystując swoje stanowisko i możliwości, przekazał jednemu z biskupów diecezjalnych zmikrofilmowane materiały, obejmujące całokształt danych oficjalnych, a zwłaszcza danych operacyjnych na temat duchownych tej diecezji i osób z nimi związanych, w tym także agentury, pracującej przy rozpoznawaniu kleru.

Słyszałem, że nie był to w skali kraju odosobniony przypadek.  Jeśli do tego dodamy pomijanie milczeniem propozycji dezubekizacji struktur kościelnych, czyli lustracji duchowieństwa, otrzymujemy swoiste potwierdzenie mojej tezy.

Tak się zmaterializował ścisły sojusz tronu z ołtarzem. Przy czym ołtarz – jak zwykle w historii katolicyzmu rzymskiego stanął wysoko ponad tronem.

I ten stan ciągle się u nas utrzymuje.

Ale – jak wszystko, do czasu. Tym razem wstrząs jest bardzo silny. Silny, bo wsparty fundamentem narodowym – KOBIETAMI..

Trzymajcie się DZIEWCZYNY!!!

W was teraz cała nadzieja.

Aha – i jeszcze jedno. Pamiętajcie, nasze dziewczyny – żony, siostry, córki, wnuczki, przyjaciółki i kochanki. Na nas, naszą szarą brać emerytów mundurowych ciągle i w każdej sytuacji możecie liczyć. Jeśli trzeba będzie, to nawet resztką sił doczołgamy się ze wsparciem na Waszą manifestację. I zawsze będziemy z Wami. A nie z wiarołomnymi politykami. Tymi, którzy oszukiwali i krzywdzili nas. I chcą też skrzywdzić Was. A co najmniej Was wykorzystać do swoich brudnych celów.

Pozdrawiam wszystkich, a zwłaszcza dziewczyny, bardzo, bardzo serdecznie.

Uwagi i inwektywy jak zwykle na mój adres: zebek86@interia.pl

Marcin Szymański

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.