18 września.
Dzisiaj zostaliśmy zaskoczeni i to niebywale. Otóż kwestią naszych zaległości płacowych zajęły się związki zawodowe policjantów. Przyszło pismo z centrali związków, że od poniedziałku zaczyna się akcja protestacyjna. Centrala związków kilka dni obradowała w tej sprawie w Zakopanem w luksusowym hotelu i uradzili, że z dniem 21 września wszczynają spór zbiorowy oraz rozpoczynają akcję protestacyjną. Akcja ma polegać na tym, że radiowozy policyjne oraz samochody operacyjne mają zostać oznakowane samoprzylepnymi naklejkami z emblematem związku i napisem „Protest”. Znaczki, uchwalono, będą w rozmiarach 1 x 1 cm, samoprzylepne, do przylepienia na szybie w prawym górnym rogu. Każdy członek związku dostanie taki znaczek w ramach składek (pod warunkiem uiszczenia składek za ostatni kwartał), a wszyscy policjanci za zwrotem symbolicznych kosztów w kwocie 5 zł. Do pisma dołączono też specjalny adres protestacyjny wystosowany przez związki do Wicepremiera – Ministra SWiA. Czego tam w tym piśmie nie było i sformułowanie: „Jego ekscelencja”, „Pokornie upraszamy”, „Związki zawsze popierały linię Kierownictwa Resortu i Komendy Głównej Policji” itd.
Cóż przeczytałem ten pasztet i pytam czy ktoś się zgłasza po te znaczki. Wstał jeden z tych młodych po zwłokach komisariatu i mówi, żeby jemu dać, za friko. Ale mówię, że za friko to tylko członkowie związku. Delikwent spuścił głowę i wyszeptał „ja jestem”. Ale nami tąpnęło. Popatrzcie, taką, k…, żmiję przyjęliśmy do nas. „Malutki” poderwał się zresztą zaraz, wyciągnął Fairbana i zaczął go wecować kawałkiem paska, co u niego oznacza, że za chwilę może przejść do działań zasadniczych. Na szczęście przytomna „Bombka” rezolutnie zapytała chłopaka, jak to się stało. „Młody byłem, namówili mnie, nie wiedziałem”, tu puścił ślozy. Nawet Alik zawarczał z dezaprobatą.
To całe pismo, wraz ze znaczkami odesłałem.
Mimo wszystko siurpryza, a już myślałem, że nasze problemy nikogo nie obchodzą, a tu pomyślcie tyle pracy, tyle dni w hotelu w Zakopanem, taki wiernopoddańczy list do ministra, ho ho, rwą się chłopcy do walki, na barykady….
21 września.
I tak nastał wielki dzień związkowego protestu. Wodzowie tej dziwnej organizacji zamknęli się na głucho w swojej kanciapie (pewnie sami przestraszyli się własnej odwagi), pilnie strzeżonej przez wynajętych oprychów z agencji: „Group six+”. Trzeba przyznać, że na warcie stanęli wybitni bojownicy typu „szyitów”, zwanych też w skrócie ABS (absolutny brak szyi). W oknie w bocznej ścianie pojawił się sławny transparent protestacyjny w rozmiarach 1 x 1 cm, a i to częściowo zasłonięty firanką. W tak znakomitych warunkach bezpieczeństwa przywódcy pewnie smażą kolejny akt protestacyjny do Komendanta Głównego: „przy Tobie panie wiernie stoimy i wiernie trwać będziemy”….
Podobno sam Komendant Główny tak się wystraszył związkowców, że przez ostatnie dni (weekendu) nawet z domu nie wychodził, zaś Minister w trwodze potroił ochronę. Teraz ma go chronić nie ledwie 7, a 21 „bormanów”. Podobno także sam Premier zaczął się jąkać (więcej, niż zwykle).
Innych przejawów protestu nie zauważono. Dzwonił natomiast do mnie nasz adwokat, że pozew został przyjęty i Sąd go ma lada dzień wysłać „stronie pozwanej”, dodał także, że pozew w imieniu kryminalnych też już jest w Sądzie, ale jeszcze nie wie formalnie, czy też zostanie przyjęty, ale nie spodziewa się, gdyż jest to wierna kopia naszego.
„Mruczek”, który wyszedł zebrać informacje – opowiedział, że pod kanciapą związkowców pojawiło się kilka aut ekip telewizyjnych i radiowych oraz sfora „papierowych” pismaków. Konferencja prasowa, prowadzona w otoczeniu „szyitów” ma się odbyć przez (zakratowane) okno. Prawdziwa rewolta, żeby oni tylko III wojny światowej nie wywołali…..
22 września.
Dzisiaj piękna pogoda, więc na prośbę Kryminalnego pojechaliśmy całą grupą na poligon na strzelnicę. Wyjeżdżając ominęliśmy wielkim łukiem zabarykadowaną kanciapę związkowców, strzeżoną przez liczne oddziały ochroniarzy. Czego oni się tak, k…., boją? Z gliniarzy i tak nikt już do nich nie chodzi, bo co można było stracić ze spraw socjalnych to stracono. Może się boją zorganizowanych brygad z Ministerstwa Finansów, które w końcu odpowiada za państwową kasę. Nie rozumiem.
Na strzelnicy przeprowadziliśmy całą serię typowych treningów – tym razem ćwiczyliśmy w parach: kryminalny i nasz. Trzeba przyznać, że im to zaczyna wychodzić, są wyraźnie chętni i na pewno ćwiczyli sporo na sucho. Coraz sprawniej to idzie.
Przy okazji mieliśmy możliwość spokojnie pogadać o awanturze, jaką wywołaliśmy z pozwami zbiorowymi. Bo że będzie kosmiczna awantura nie ulega wątpliwości. Najdziwniejsze jest zachowanie radcy prawnego i kierownictwa finansów – cały komplet siedzi na L-4 i udaje, że nic nie wie. Chowają łby w piach. Teraz będzie gorzej – po dostarczeniu pozwów będą musieli na nie i to w terminie procesowym odpowiedzieć. Mimo wszystko stawiam, że terminy „przewalą”, pod jakimkolwiek pretekstem – i tak będą grać na zwłokę, do końca roku, bo może od stycznia się coś poprawi?. Głupie – jedyna zmiana to taka, że zaległości będą rosły, odsetki też, a w ślad za tym koszty sądowe, zastępstwa adwokackiego itd.
23 września.
Załatwiliśmy dzisiaj wielką sprawę. Z rana przyszła do nas pani z GMT z nowym ukazem wydanym – oczywiście – przez Komendę Główną. Sprawa jest bardzo ważna. Otóż bowiem w dobie permanentnego kryzysu finansowego w Policji – KGP zaleciła niezwłoczne zbywanie rzeczy zbędnych dla funkcjonowania firmy, np. niepotrzebnych nieruchomości, nie używanych przedmiotów, umeblowania, sprzętu, czy innego wyposażenia. Jak zapewniała nas pani z GMT jest to wielka inicjatywa, która powinna przysporzyć Policji sporo pieniędzy na bieżące funkcjonowanie, poprawić gospodarność. „Każdy policjant za punkt honoru powinien postawić sobie znalezienie przedmiotów, których funkcjonowanie jest dla Policji zbędne, a których sprzedaż może poprawić bilans finansowy” – głosiła patetycznie.
Rozpoczęła się zaraz szczera i owocna dyskusja, wszyscy na serio przejęli się doniosłym apelem KGP i urodziwej blondynki z GMT. Padło masę propozycji. Jeden sugerował, by pozbyć się nieruchomości stojących na placu w postaci nowych radiowozów, do których nie ma benzyny, ale został przywołany do porządku, że to nie są nieruchomości. „Jak, k…., nie są, jak nie jeżdżą” – odparł wnioskodawca, – „przecież są nieruchome”. Zaproponowano też upłynnienie nieruchomości w postaci obelisku pamiątkowego. „Wydano na niego parę melonów” – głosił wnioskodawca – „może teraz jakiś kolekcjoner da za niego chociaż parę tysięcy, albo chociaż kilkaset złociszy”. Dyskusja stawała się coraz bardziej gorąca. Wreszcie udało się osiągnąć konsensus, z inicjatywy zresztą „Zagryzia”. Otóż bowiem Alik ma dwa komplety misek: jeden służbowy w postaci pogiętej i poobijanej miski aluminiowej i wymiętolonej plastikowej na wodę. One znajdują się w kojcu. Tymczasem Alik przeważnie przebywa u nas, gdzie ma elegancka karimatę i miękki koc – gdy wypada mu służba wartownicza pod drzwiami z zamkiem szyfrowym, albo – normalnie – na wersalce w sali odpraw, gdzie drzemie, słuchając bluesa z netu. Przez to, że zawsze jest z nami, fundnęliśmy mu eleganckie miski z nierdzewnej stali – jedną na karmę, drugą na chrupki, a trzecią na wodę, tak więc te miski z kojca w zasadzie są nieużywane. Aplauz. No to „Zagryź” wziął Alika i poszli do kojca, przynosząc po chwili obie zbędne miski. „Zagryź” jeszcze opłukał je w łazience i oddał zachwyconej pani z GMT. Tak, spełniliśmy dobry uczynek, podjęliśmy inicjatywę na rzecz uratowania budżetu Policji. W dodatku zostaliśmy zjednoczeni, zespoleni w tym dziele, nawet Alik w nim uczestniczył – to bardzo wychowawcze. Poprosiłem jeszcze panią z GMT, żeby powiadomiła o naszej wielkiej inicjatywie Rzecznika Prasowego, aby hyr poszedł na całą Polskę. Uradowana, zapewniła, że tak zrobi.
Jutro wielka realizacja, więc radośni z dobrze wykonanego służbowego obowiązku – rozpuściłem wszystkich do domu, żeby się przed jutrem dobrze wyspali, Pierwsza odprawa o 4,30.
24 września.
Kawał roboty. Dzionek zaczęliśmy wcześnie, bo odprawa zaczęła się o 4,30. Dokonaliśmy podziału na zespoły, wszystkie dostały koperty z lokalizacją i wiadomościami o obiektach. Pełne uzbrojenie, kamizelki, kaski, gogle. Podobnie uzbrojeni we wszystko co mieli gliniarze z CBŚ i Kryminalnego. Auta sprawdzone, zatankowane, łączność uzgodniona. O 5-tej zespoły zaczęły wyjeżdżać przez tylną bramę i boisko sportowe (to na wypadek, gdybyśmy byli obserwowani). Chodziło o równoczesne zwinięcie 18 łobuzów – cały gang zajmujący się przerzutem „żywego towaru” do niemieckich burdeli. Ludzie niebezpieczni, brutalni, zdolni do wszystkiego.
Realizacja zaczęła się punktualnie o 6-tej. Były tylko dwa incydenty. W jednym wypadku trzeba było otworzyć drzwi „zamkiem wodnym”, ale zatrzymania odbyły się już bezszmerowo. Drugi incydent mógł mieć gorsze następstwa. Facio był sam – w małym wiejskim domku na skraju lasu – domek miał po rodzicach i wracał tam, jak chciał odpocząć, taki rodzaj daczy. Podjechaliśmy skrycie, odcięliśmy drogę do lasu. Przed samym domkiem stał sportowy merc wart chyba więcej, niż cały deficyt budżetowy Komendy. Domek zamknięty na głucho. W pewnym momencie gość w dresie bez koszuli wyszedł i wlazł do sławojki za domkiem. Wyraźnie był zaspany, ale – pech – musiał dojrzeć z kibla kogoś z grupy odcinającej mu drogę do lasu. Wyskoczył z kibla jak z procy ze spluwą w garści i strzelił trzykrotnie prosto przed siebie. Wystarczyło, by „Dziurkacz” wsadził mu kulę ze snajperki w łokieć. Pistolet wyleciał wysoko łukiem w górę, gościa zmiotło z nóg. Reszta to formalność. Łokieć mu zawinęliśmy i jazda do szpitala, tam go jakoś poskładali, wsadzili w gips i prosto do prokuratury. Prokurator się oburzył – facio nie mógł podpisać protokołu. Oczywiście go przeprosiłem i zapewniłem, że na drugi raz gość może dostać kulę w lewą rękę, pod warunkiem że będzie w niej miał broń.
Akcja się powiodła idealnie – 19 zatrzymanych, w tym szkop – właściciel kilku burdeli. Znaleziono broń, komplety lewych dokumentów, kupę kasy. Zmęczeni, ale najważniejsze, że się udało, a nikt z naszych nie odniósł szwanku. Będzie tylko kupę roboty przy papierach o użyciu broni.
[cdn…] podinsp. w stanie spoczynku Adam M. Rapicki