Dzisiaj zastąpiłem Redakcję” wchodząc w buty” Naczelnej. mam nadzieję, że Sylwia Rapicka wybaczy i uzna,że to przedświąteczny gest dobrej woli i próba odciążenia jej z ciężkiej redakcyjnej roboty:).
Z przyjemnością publikuję tekst mojej przyjaciółki, wspaniałej i odważnej policjantki i kobiety. Byłem także w Soczewce. Tam się wszystko zaczęło. Strach przeplatany z niedowierzaniem i wściekłością. Całe tabuny „trzyliterowców”, spisujących numery rejestracyjnej pojazdów i dokumentujących osoby i okoliczności. W tym samym dniu były minister SW, wydał pismo, nakazujące rozpoczęcie bezprecedensowej w kontekscie ilościowym, inwigilacji- rozpoznania a później rozpracowania, animatorów sprzeciwu. Czyli tych wszystkich, którzy nie pogodzili się z tym, że złodziej jest bohaterem, a bezprawie czynem szlachetnym.
Pragnę jednak wrócić do osoby Leszka, który w efekcie swojej aktywnosci, był wielokrotnie ” grilownany”, przez osoby z wewnątrz środowiska, które tą samą metodykę, stosują do dnia dzisiejszego. Jestem członkiem Stowarzyszenia byłych Funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego. Szefem tej organizacji jest Leszek Sucholewski. Nie ukrywam, że jestem z tego dumny.
Podczas niedzielnego posiedzenia Zarządu BM RP jednogłośnie postanowiliśmy wyróżnić, tego nietuzinkowego człowieka i policjanta, Honorowym Krzyżem Bractwa.
W swoim imieniu, ale także członkow i sympatyków BM RP- dziękujemy Leszku za ” piewszą Soczewkę” i za to wszystko, co zrobiłeś dla naszej sprawy.
Rozpisałem się, przepraszam. teraz czas na artykuł dnia. Zapraszam do lektury:
26.02.2023 r. …….. minęło 6 lat od „pierwszej” Soczewki. Całkowicie zapomnianej….. nikt o niej nie mówi, nie pamięta …… „pierwsza Soczewka była inicjatywą jednej osoby …… To była inicjatywa „naszego represjonowanego”, prezesa stowarzyszenia Byłych Policjantów CBŚ KGP, Leszka SUCHLEWSKIEGO.
To Leszek przygotował konferencję, zaprosił polityków, a co najważniejsze, zaprosił na to spotkanie dziesiątki, a w zasadzie setki represjonowanych z całego kraju. Leszek uznał, że nie ma na co czekać, że nie można dopuścić do sytuacji takiej, jaka miała miejsce w 2009 roku. Wtedy każdy z ówczesnych represjonowanych odwoływał się sam, bez jakiegokolwiek wsparcia czy, to polityków, czy też adwokatów. Niewielu z ówczesnych represjonowanych odwołało się…. Leszek wiedział, że tylko razem jesteśmy w stanie podjąć swoistego rodzaju walkę o odzyskanie swoich rent i emerytur, że sami musimy wziąć sprawy w swoje ręce …I udało mu się, za co mu z całego serca dziękuję 😊
W czasie tej pierwszej konferencji w Soczewce Leszek rzucił hasło „POLICZMY SIĘ”. Hasło, którego celem było nawiązywanie kontaktu z represjonowanymi, bo przecież nie znaliśmy się, nie wiedzieliśmy kogo i gdzie szukać. Znaliśmy represjonowanych tylko ze swoich miast, czy też powiatów …. Nie znaliśmy się, nie znaliśmy swoich koleżanek i kolegów represjonowanych nawet ze swoich województw ….. Sami represjonowani nie wiedzieli, gdzie szukać pomocy, a przynajmniej od kogo i gdzie uzyskać słowo wsparcia, czy też współczucia.
Bardzo pomocne, w tamtym okresie czasu, w odnajdywaniu się represjonowanych było internetowe forum policyjne, które z niewiadomych mi przyczyn zostało zamknięte. Tam też nawiązałam kontakt z dziesiątkami represjonowanych z całej Polski. Po bardzo krótkim czasie okazało się, że sama mam kontakt z ponad 800 represjonowanych! Dzisiaj tak sobie myślę … 800? Co to za liczba przy prawie 40 tysiącach represjonowanych, ale z drugiej strony 800 razy kilka, kilkanaście dało wiedzę kilkudziesięciu tysiącom represjonowanych .
I to dzięki jednej, jedynej osobie – dzięki Leszkowi, dzisiaj chyba zapomnianemu przez samych represjonowanych!!!!
Wracając do „pierwszej Soczewki … po niej zaczęły powstawać grupy represjonowanych w całej Polsce, w wielu województwach. Po kolejnej Soczewce grupy te zostały przekształcone w Komitety Protestacyjne. Mieliśmy kontakt ze sobą telefoniczny, mailowy, spotykaliśmy się na protestach w Warszawie i w wielu innych miastach. …Zaczęliśmy organizować spotkania represjonowanych w różnych miastach. Spotkania, na które zapraszaliśmy polityków z różnych ugrupowań partyjnych. ….. Politycy deklarowali nam wsparcie w walce o odzyskanie naszych rent i emerytur …. Jak się te obietnice skończyły? Gruszkami na wierzbie … Owszem, byliśmy w Brukseli, byliśmy na niejednej konferencji w Sejmie, czy w Senacie …. co miesiąc czytamy listy skierowane do naszego środowiska …. i co z tego wynika? Jak na razie jedno wielkie nic …. Wygrywamy powolutku sprawy w sądach …. w zależności od miejscowości, bo jak na razie w Szczecinie w apelacji większość przegrywa ….. wielu z tych, którzy odzyskali rentę lub emeryturę „zakończyło” swoją działalność w zakresie walki o emki i renty …. nie interesuje ich już los dziesiątek tysięcy koleżanek i kolegów … .
Wracam jednak do „pierwszej Soczewki” …
To po niej temat naszej represji zagościł w Sejmie, w mediach – od tej „pozytywnej” dla nas strony, a i my sami staliśmy się „medialni” występując w mediach nie tylko lokalnych, ale i ogólnopolskich.
Bez spotkania w „pierwszej Soczewce”, którą Leszek Sucholewski przygotował perfekcyjnie, nie bylibyśmy w tym miejscu, w którym jesteśmy dzisiaj, a przede wszystkim bylibyśmy dalej dla siebie nieznajomymi, których spotkał ten sam los.
Niestety …. nadeszła ta zła dla nas chwila, w której nasze środowisko zaczęło się dzielić i to ze względów czysto politycznych ….. nie wiem, czy polityka to dobra dla naszego środowiska sprawa ….. jesteśmy tylko i wyłącznie „mięsem armatnim”, i z tą myślą musimy się pogodzić. Nic w tym zakresie nie zmienimy. Ale ….. no właśnie …. co jest dla nas ważniejsze? Układy z politykami, czy walka o odzyskanie tego, co nam ukradziono – nasz emerytury i renty i nasza wspaniała, wcześniejsza integracja?
Niestety, wielu represjonowanych wybrało koncepcję „układów” … co gorsza, niszczenia wszystkich, którzy w ich ocenie, nie realizują, jedynej „słusznej linii”.Tak naprawdę, ich partykularnego interesu. Przyszłość, mam nadzieję pokaże, ile w tym wszystkim, gry i kombinacji służb. Ile złej woli, a ile zwykłej głupoty, braku ” operacyjnego” doświadczenia i myślenia wykraczającego poza pole widzenia żaby.
Jeżeli chcemy dalej być środowiskiem zorganizowanym w walce o przywrócenie świadczeń, a przede wszystkim zintegrowanym w wypracowaniu sytuacji (czytaj nowego prawa), w której już nikt, nigdy nie odbierze nam tego, co wypracowaliśmy (wysłużyliśmy) lub wypracowali ich mężowie, ojcowie, mamy, czy też żony – to nie zapominajmy o tej „pierwszej Soczewce” bo tam to wszystko się zaczęło!!!! Nie marnujmy dalej tego, co zapoczątkował Leszek Sucholewski. Nie straćmy tego! Jeszcze jest czas na opamiętanie!!!!.
Monopartyjność i upolitycznienie naszej walki, wokół jednego ośrodka czy też osoby, to „śmierć” dla naszej sprawy. Nasza akceptacja, aby garstka osób, w większości nie dotkniętych represjami państwa, uzurpujących sobie prawo do głoszenia jedynej prawdy, niszczyła i podważała bezkarnie autorytety i dobre imię osób, to pogodzenie sie z metodami, które dotknęły całe nasze środowisko i stały sie źródłem naszej tragedii.
Tak, ja odzyskałam swoją emeryturę …. mój mąż nie i raczej nie liczę na to, że kasacja przyniesie mu pozytywny wyrok, ale nie zaprzestanę walki.Nie zaprzestanę dążyć do tego, aby już nikt i nigdy!!!!!
Leszku (Sucholewski) dziękuję Ci za to, co zrobiłeś i za to, że zjednoczyłeś nas w 2017 roku.
Nuśka Leszczyńska, Szczecin
I jak dopisuję się do tych podziękowań.
Mario.