To dobrze, że dzisiejszy dzień zmierza do końca. Jestem nim zmęczony Siadam do komputera, Wcześniej „zarzucam muze”. Moje ulubione Róże Europy i „ Mamy dla Was kamienie”… . Jest już lepiej, w sumie szkoda, że nie palę papierosów, zaciągnąłbym się dymem i zapadł w fotelu. W uszach brzmią pierwsze słowa utworu(…) Zanosimy na ulice dłonie, w które wpychamy wywrotowe myśli I nieprzemyślane decyzje w struktury wrogie(…).
Dzisiaj odebrałem kilka emocjonalnych telefonów. Jeden z członków Bractwa zapytał, dlaczego nie podejmujemy walki z nierządem. Ktoś inny, kogo znam jedynie z netu, wyrzucił z siebie, kiedy skończymy z pieprzoną polityką i zajmiemy się pomaganiem. Trzeci z moich rozmówców, emerytowany oficer służb, przez prawie godzinę opisywał swoje losy. Ciężką chorobę i śmierć żony, represjonowanej policjantki. Mówił o tym, że nie chciała już walczyć, że marzyła, aby odejść. Usłyszałem szybki oddech starego człowieka a potem słowa, które zostaną ze mną już na zawsze. Mówił szybko i nieskładnie, że to jego wina, bo nie potrafił jej przekonać, aby z nim została. Dzisiaj jest sam. Mieszka kątem u syna, bo stracił mieszkanie. Ale synowa krzywo na niego patrzy. W pewnym momencie wyrzucił, że jest zwykłym pasożytem, ale po dwóch zabiegach onkologicznych, świat już go nie chce. Potem do mojego ucha dobiegło ciche łkanie i pociąganie na nosie… . Długo rozmawialiśmy, ale przede wszystkim to on mówił a ja słuchałem. Na koniec, powiedział mi, że jestem pierwszą osobą, która słyszała jego płacz. Nawet przed najbliższymi stara się ukrywać emocje, cytuję (…)nie chce ich sobą absorbować(…). Powiedział też, że jak jutro będzie dobra pogoda, to pójdzie obejrzeć z zewnątrz, okna wymarzonego przez niego i żonę mieszkania, które stracili. Wie pan panie Mario, tak zaczynał prawie każde zdanie, przez całą służbę nie było nas stać na realizację naszego marzenia. W końcu, kiedy Zosia odeszła na emeryturę a ja jeszcze mogłem służyć, zdecydowaliśmy się. Kredyt był ogromny, ale nasze emerytury były wystarczające na podjęcie wyzwania. Potem zapadła cisza a następnie kolejna deklaracja… tak jutro tam pójdę, siądę na ławce i będę patrzył w okno, może uśmiechnie się do mnie Zosia..
Siedzę w fotelu i myślę o tym mężczyźnie. Wybrzmiewają kolejne utwory a ja zapadam się co raz głębiej w fotelu. Myślę o mojej matce. Która odeszła prawie dwa lata temu. Przypominam sobie jej schorowaną twarz i łzy na policzkach, kiedy martwiła się co ze mną będzie w przyszłości.
Nie, dosyć… musze wstać, zabrać pilota i wrócić do pierwszego utworu na płycie. Zrobiłem to…Piotrek Klatt przypomniał mi, że (…) Barykady stoją i będą stać, podarte sztandary łopoczą, szeregi rozbite, lecz nadal kroczą a młodość szalona przeszła przeklęta na drugą stronę(…).
Jeżeli jutro pójdziecie ulicą i zauważycie starego człowieka, siedzącego pomimo zimna na ławce i patrzącego w okno mieszkania, zatrzymajcie się…pozdrówcie go z uśmiechem na twarzy. To może mąż Zosi, czekający aż jego ukochana podejdzie do okna…
Bądźcie przeklęci, wy, którzy zgotowaliście taki los ludziom, koło których nie bylibyście godni stanąć.
Bądźcie przeklęci….
Mario.
Mario…super,dziękuję Ci..
Szata graficzna calkiem wporzadku, przypadly mi do gustu blogowe kolory, podoba mi sie 🙂 zapraszam do siebie…
🙂 zajrzymy chętnie. pozdrawiamy.