…Widzicie ludzi i rzeczy nie takimi, jakimi są, ale takimi, jakimi wy jesteście…

By | 6 lutego 2023

Odpowiedź skierowana do autorów artukułu: Epitafium. Pamięci Ziutki Rutkowskiej, opublikowanego w Olsztyńskim Biuletynie Informacyjnym nr 153.

https://seirp.olsztyn.pl/images/biuletyn/2023/OBI153.pdf

…33 dni odkąd Cię nie ma, Nasza Ziuteczko…

…i w tym czasie zdarzyła się rzecz niebywała.

Nigdy nie sądziłam, że ktokolwiek będzie miał czelność i odwagę, by zatańczyć na Twojej urnie, na pamięci o Tobie. Jako organizacja, Bractwo Mundurowe RP nie mamy też w zwyczaju odnosić się merytorycznie do przeróżnych, najczęściej nieprawdziwych „opinii i komentarzy”, zamieszczanych w mediach elektronicznych przez frustratki i frustratów maści wszelakiej. Tym razem zrobimy wyjątek – bo chodzi o pamięć o Tobie. Nie pozwolimy, by przypadkowe osoby, które widziały Cię raz w życiu na oczy (albo nie widziały wcale) – wydalały z siebie brudne litery w paskudnych, kłamliwych zdaniach, które ośmieliły się nazwać „epitafium”.

Nie będę linkować czy – uchowaj borze najzieleńszy – cytować źródła wypocin, które persony o Tobie napisały; lecząc tym samym swoje kompleksy i nieudolnie próbując przypisać sobie „zasługi”, które nigdy nie były i nie będą ich udziałem.

Nigdy nie zrozumiem, jak można wypisywać brednie o Twojej obecności na konferencji w Kołobrzegu; w 2021 roku. Kiedy wszyscy wiedzą, że od początku do końca byłaś zaopiekowana przez Bractwo Mundurowe RP. To nasz człowiek, Mietek Mazur – zabrał Cię i odwiózł z i do Włocławka. To nasz człowiek, Zbyszek Hadaś – zakwaterował Cię w miejscówce pozyskanej od miasta, od pani prezydent Kołobrzegu. To również Zbyszek – przez cały Twój tam pobyt – miał Cię pod opieką, a zakwaterowanie miałaś z naszą wiceprezeską – Danką Leszczyńską. I to ona pilnowała, byś jadała posiłki na czas, by niczego Ci nie brakowało. To Grażynka Stec i Ela Kocberska, siedziały i biesiadowały z Tobą przez cały czas na imprezie integracyjnej w lokalu na plaży, po oficjalnej części konferencji.

Jak można stawiać w eter „retoryczne pytania” – gdzie ktoś był, że nie zaprosił do domu, nie podał talerza zupy, nie podzielił się opłatkiem? Pójdę dalej i zapytam, ile razy ktoś, kto o to pyta, zaprosił na szklankę gorącej herbaty w chłodny listopadowy wieczór i podał miskę ciepłej strawy, skoro jest taki serdeczny, czuły i wrażliwy na ludzkie cierpienie? Ba! Mało tego – czy ten ktoś w ogóle poznał Cię osobiście? Proszę Państwa, jestem w stanie zrozumieć wiele rzeczy, ale nie rozumiem obłudy i zakłamania; wytykania tego, czego ktoś rzekomo nie zrobił, a faktycznie robił.

Nie każdy bohater nosi pelerynę!

To prezes Bractwa, nasz Mario – znając Cię od 2018 roku – codziennie, każdego dnia niósł Ci pomoc. To dzięki staraniom Maria, już po śmierci Twojej suni, Mony, która ocuciła Cię w ten straszny czas, podczas próby samobójczej Twojej i Twojego męża, Wieśka – mogliśmy, wspólnie z Irkiem, naszym człowiekiem z Włocławka – znaleźć Ci miejsce w miejskim Domu Opieki. Wcześniej nie chciałaś – no bo właśnie – Mona. Trzebaby ją było oddać, nie było szans na pobyt Twój i jej. Nie zgodziłaś się nigdy na to. Mona doczekała swoich dni. U Ciebie i z Tobą.

I dopiero później… tam miałaś wszystko – opiekę lekarską i pielęgniarską, podane na czas leki, regularne posiłki. Odwiedziny Maria co dwa tygodnie. Regularne wsparcie finansowe ze zrzutki, którą na Twoją rzecz zorganizowaliśmy. To Mario i BM RP sprezentował Ci laptop, bo był kłopot z Twoim dotychczasowym. To Irek regularnie przywoził Ci „ekstrasy” do Domu Opieki – a to zapas fajek (no już trudno, nie powinnaś palić – uznaliśmy jednak, że byłoby okrucieństwem wymuszanie na Tobie rezygnacji z tej przyjemności), a to Nutridrinki, które dawały Ci sporo sił i całkiem dobrze odżywiały, a to po prostu jakieś zwykłe popierdółki – jak opakowanie dobrej herbaty czy ciasteczek diabetycznych.

To naszą wiceprezeskę – Danusię – uczyniłaś osobą do kontaktu, gdyby stało się z Tobą niedobrego…to z nami, z ludźmi Bractwa – miałaś stały kontakt, osobisty i telefoniczny. Nie było w tym kręgu osób, które ośmieliły się napisać coś tak ohydnego, jak rzeczone „epitafium”. Wzdrygam się z obrzydzenia na wspomnienie każdego przecinka z tego ścieku kłamstw i oskarżeń.

I to wreszcie…tam, we włocławskim Domu Opieki znalazłaś miłość.

Po tym koszmarze, który przeszłaś kilka lat wcześniej, po tej niewyobrażalnej tragedii. Ta miłość była cudem, czymś tak niewiarygodnym, nierzeczywistym – i jednocześnie pięknym, niosącym nadzieję i dobre myśli. Mieliśmy się bawić na Twoim i Jacka ślubie, wszystko miało być już piękne. Tymczasem, to ja będę do końca moich dni miała w głowie jego rozpacz, jego płacz – tego styczniowego poranka 2023, gdy szliśmy Cię pożegnać na włocławskim cmentarzu.

Nawiasem, gdzie były tego dnia osoby, które tak ochoczo wydaliły z siebie „epitafium”? Za daleko było? Cóż… a może „przyjaźń” z Tobą taka bardziej deklaratywna, niż realna…?

Bardzo, bardzo szkoda, że pewna redakcja nie odbębniła, mówiąc kolokwialnie – dziennikarskiej roboty i nie zweryfikowała przed publikacją materiału, który otrzymała. Nie byłoby potrzeby brodzenia w gnojówce, która poszła w eter.

Rzecznik Prasowa Bractwa Mundurowego RP – Sylwia Rapicka