Za kilka dni – już w piątek dziesiątego września – spotkamy się w Kołobrzegu, podczas zapowiadanej od dawna akcji: „Serce 2021, Pamięć Prawda Przyszłość”. To świetna okazja do takiej zwykłej, ludzkiej, prawdziwej – nie tylko internetowej – integracji. Głównym i najważniejszym jednak jej założeniem jest, materialna pomoc najbardziej poszkodowanym, czyli zbiórka pieniędzy. Wszystko dla tych, którzy już nie mogą, nawet w sądzie, upomnieć się o odebrane im gwałtem, należne świadczenia.
Chodzi o rodziny zmarłych, a wcześniej represjonowanych ustawą funkcjonariuszy: wdowy, wdowców i sieroty. Doskonale wiecie, że w przeciwieństwie do tych którzy żyją, ci ludzie nie mogą upomnieć się o te odebrane ustawą świadczenia. Sytuacja beznadziejna. Właśnie o tym powinniśmy mówić, opowiadać ludziom, których spotkamy na ulicy – czy podczas zbiórki pieniędzy, kwesty, aukcji czy zwyczajnie idąc na Kamienny Szaniec.
To doskonała okazja, żeby porozmawiać, opowiedzieć o sobie, swojej pracy, tak by wiedzieli i widzieli w kogo ustawa ta uderzyła. Kto najbardziej ucierpiał. Być może okaże się, że to ich dawny, sympatyczny sąsiad spod „piątki”, kolega sprzed lat, ludzie których znali, lubili i wiedzą, że nikomu nie wyrządzili żadnej krzywdy. A często wręcz przeciwnie, bronili i ratowali. Niekiedy narażając własne życie.
Społeczeństwo w ogromnej mierze żyje w błogim przekonaniu, że wreszcie sprawiedliwości stało się zadość i „esbecy mają za swoje”. Od lat – z przyzwoleniem wszystkich ekip rządzących – taki właśnie obraz do nich dociera. Nie dziwmy się. Zabiegany człowiek, wracając z pracy rozpakowuje siatki z zakupami, szybko zajmuje się przygotowaniem posiłku, dziećmi – słuchając „jednym uchem” włączonego telewizora, który skutecznie drenuje umysł, powtarzanym w kółko jednym i tym samym przekazem.
Pracownicy IPN bardzo sprawnie o to zadbali. Dysponują potężnymi narzędziami, bez problemu mogą wpływać na kwestię wizerunkową – studia telewizyjne mają zawsze otwarte. Wszędzie więc, gdzie tylko się dało padały ogólne, rzucane w przestrzeń publiczną pomówienia, oskarżenia i oszczerstwa. Bezosobowe, ale skierowane w określona, ogromną grupę społeczną. Tak właśnie przez całe lata stygmatyzowano część naszych współobywateli.
Wciąż ten trudny, niejasny i nie do końca czarno biały obraz – powojennych czasów chaosu i cichej „wojny domowej”, sprytnie przeniesiono w realia Polski sprzed przełomu w 1989 roku. Tej Polski, w której – większość z nas, ale i ludzi do których powinniśmy dotrzeć żyła, pracowała i teraz wspomina z sentymentem – jako piękne czasy swojej młodości. Rozmawiajmy.
Jeśli zrobimy to umiejętnie, bez pyskówek, kłótni czy przepychanek opowiemy co tak naprawdę się stało, a róbmy to podczas przypadkowych rozmów, nie unikajmy dyskusji z mijanymi ludźmi, tłumaczmy, że obie te ustawy nie są żadną sprawiedliwością dziejową, a jedynie wymierzoną na ślepo zemstą po latach – zyskamy potężnego sojusznika – opinię publiczną. Mozolna to praca, ale tylko tak jesteśmy w stanie odkłamać historię. Kropla drąży skałę. Ale kropla z uśmiechem, nie z zaciętą miną wściekłej zawiści