Apel do Koleżanek i Kolegów
Pierwszy tydzień po wyborach. Od ośmiu lat nasze środowisko nie miało możliwości zasmakować nadziei na spokojny sen. Sen na najbliższe 4 lata (oby).
Jednak ostatnie wybory to też gorycz porażki. Porażki związanej z nieuzyskaniem przez Andrzeja Rozenka mandatu posła.
Jak się należało spodziewać (niestety) brak tej reelekcji spowodował lawinę – eufemistycznie nazwijmy – negatywnych komentarzy kierowanych do naszego środowiska przez…. nasze środowisko właśnie. Moim zdaniem jest to ostatnia rzecz, która jest potrzebna zarówno nam jak i Andrzejowi Rozenkowi.
Wszystkim wkurzonym i uzewnętrzniającym te emocje we wpisach bardzo negatywnie oceniających każdego, kto nie oddał „jedynie słusznego głosu”, przypominam, że ostatni dzień kampanii jest jednocześnie pierwszym dniem następnej. To, co mówimy i robimy dzisiaj, jest bazą tego, co będzie jutro.
To nie jest wymądrzanie, to jest przypomnienie, że 4 lata (oby) szybko miną. Andrzej Rozenek jako nasz przyjaciel będzie za 4 lata chciał ponownie wejść do Parlamentu, bądź, jak padła propozycja wcześniej, do Europarlamentu. I wtedy również będzie potrzebna mobilizacja. Śmiem wątpić ,że skonfliktowane (jeszcze bardziej), obrzucone różnymi epitetami i komentarzami środowisko będzie w stanie na tyle się zmobilizować, by realnie pomóc w zdobyciu mandatu.
Oczywiście ja również uważam, że bardzo źle się stało. Ale też uważam, że w chwili obecnej należy usiąść i zastanowić się, co możemy zrobić, by pomóc sobie i A. Rozenkowi.
Dlaczego winniśmy się zastanowić się nad tym, co zrobić i dlaczego teraz? Bo teraz jest czas na to. Nie, kiedy zbliżają się wybory. Teraz jest czas na pewne zmiany. Bo, jeżeli robisz tak samo, to masz to samo. Nic odkrywczego, a jednak zapominamy o tym.
Przed nami czas, gdzie wszystkie grupy dotknięte, skrzywdzone przez poprzednią większość, będą chciały wyrównać krzywdy.
Potrzebujemy znacznie, znacznie więcej osób, które będą chciały angażować się w działania na rzecz środowiska. Być może należy uaktualnić listę problemów, a może nie ? Może należy pomyśleć o stylu zarządzania zarówno „emocjami”, i jak i naszym środowiskiem zrzeszonym i niezrzeszonym? Należy ponownie zadać sobie pytanie : dlaczego tak mało osób chce być dumnym członkiem stowarzyszeń, które wychodzą z ofertą dla byłych funkcjonariuszy i ich rodzin.
Dlaczego są osoby, które JUŻ nie należą do żadnego ze stowarzyszeń?
Nie ubliżajmy sobie. Bo nawet, jeśli w wielu wypadkach właściwie diagnozuje sytuację, to nic nie usprawiedliwia takiego języka, który powoduje pewnego rodzaju wykluczenie i kolejne obniżanie szacunku do naszej formacji. Nie jestem pewna czy niechcący nie podążamy za retoryką PISu. Tak bardzo bolesnej, krzywdzącej i nastwionej na odpowiedzialność zbiorową.
Może zawalczmy o każdego, kto jest z naszego środowiska. Nawet, jeśli nie jest ”tak doskonały i na miejscu jak my”. Bo, być może, czując więź ze środowiskiem, jedyną dobrą rzeczą, jaką można zrobić na rzecz środowiska i ludzi z nim związanych, to będzie oddanie głosu w odpowiednim miejscu i czasie.
Kończąc. Jesteśmy poranieni i wykluczeni. Nikt z nas nie jest w stanie ocenić, co dzieje się w głowie Koleżanki czy Kolegi. Czasem nie mamy wiedzy na temat sytuacji zdrowotnej, nie znamy wszystkich przesłanek, które stoją za takimi czy innymi decyzjami. Postarajmy się z tego wykluczenia wychodzić z godnością o którą tak walczymy.
Beata Wójcik-jedna z Was.
Pozdrawiamy. Redakcja BM RP.
Nie wybranie A,Rozenka na posła świadczy o naszej niemocy w popieraniu ludzi, którzy tak wiele nam dali. Musimy się z tego otrząsnąć i w przyszłości zrobić wszystko by ta osoba, która jest nam całkowicie oddana , mogła na naszą rzecz działać.