O podstawach ipeinizmu / zerizmu.
Krótki Kurs.
Geneza.
Powołany lat temu wiele IPN miał się stać, w założeniach, instytucją naukowo – badawczą, prowadzącą badanie najnowszej historii Polski. De facto, stał się instytucją czysto represyjną, łączącą cechy prokuratury i sądownictwa, orzekając o „winach”, w tym nigdy nie uwzględnionych w żadnych kodeksach. Nie sposób wymienić wielkości „dokonań naukawych” (uwaga korekta), chociażby wiekopomne odkrycie z grobu Gen. Władysława Sikorskiego, że spoczywają w nim „szczątki mężczyzny rasy białej z obrażeniami typowymi dla ofiar katastrofy komunikacyjnej”. Innym „odkryciem” jest esbecki spisek, mający na celu pozbawienie żywota, przy pomocy leku o nazwie: „Furosemid” Anny Walentynowicz. Cholera, nawet nie wiedziałem, że mój lekarz czyha na moje życie dając mi (zbrodniczo) receptę na ten zajzajer! Czyha najwyraźniej również moja żona, która mi te pudełeczka z apteki przynosi w ilościach sporawych, albowiem moje nerki taki wymóg mają.
Aliści IPN nie działa w próżni. Ma wszakże „zbrojne ramię” w postaci prokuratury lustracyjnej, ale są one zdecydowanie niewystarczające, zwłaszcza wobec konieczności zwalczania tysięcy, w większości starych i schorowanych ludzi.
Takim „organem” wykonawczym IPN stał się więc ZER MSWiA, zawiadujący finansami emerytów i rencistów mundurowych. Wygodne, prawda? IPN „tylko” dostarcza informacji. Brudną robotą zajmuje się ktoś inny.
ZER MSWiA przyjął tutaj stanowisko siły karzącej, podnosząc informację IPN do dogmatu nieomylności, by nie rzec świętości prawdziwej!. Nawet niektóre przepisy ustawodawstwa represyjnego takie stanowisko wyraźnie zalecają. Chociażby w twierdzeniu, że informacja IPN jest równoznaczna z treścią akt personalnych b. funkcjonariusza i może tę treść jednoznacznie zastępować.
To nie wszystko. IPN ma równocześnie mechanizm poniewierania dziesiątków tysięcy ludzi, przy pomocy „prawdy historycznej” zawartej w katalogu. No, nie całkiem. W jednej z moich spraw IPN przedstawił Sądowi Okręgowemu w Warszawie, jako dowód pełnienia zbrodniczej służby wydruk z katalogu, wnioskując o zakwalifikowanie go w poczet dowodów w postępowaniu (sic!).
To mało. W szpargałach IPN dostarczonych do Sądu (lustracyjnego) znalazłem dokumenty, że zakwalifikowano mnie nie tylko do ”wrogów ludu”, ale okazałem się nawet synem „wroga ludu” – były to dokumenty dot. mojego ojca – oficera Dywersji AK. Czyli dokładniej według wiekopomnej doktryny prawnej, prezentowanej przez panów (o przepraszam!) – towarzyszy: Jagody, Jeżowa, Berii i Wyszyńskiego.
IPN-owa praktyka.
IPN zaczepił mnie w 2009 r. (pierwsza ustawa), oczywiście o rozkaz (nie wykonany) przeniesienia mnie do pol-wychu. Umieścili moje nazwisko w katalogu internetowym; st. insp. wydziału Pol-Wych – rzecznik prasowy w okresie od 1.12.85’ do 15.5.;86’.
Wszystko oparte na starym fałszerstwie, wykorzystanym przez IPN.
W 90’ r. Rada Ministrów (premier Mazowiecki) zarządziła uchwałą nr 69 „weryfikację” b. bezpieczników. Utworzono stanowisko głównego szefa komisji weryfikacyjnej, którym został Krzysztof Kozłowski. Stworzono 49 wojewódzkich komisji weryfikacyjnych oraz 50 ds kadr centralnych. W związku z tym Kozłowski opracował instrukcję. Kogo należy weryfikować. Instrukcja została wprowadzona w życie Zarządzeniem nr 53 ministra SW (Kiszczaka), ale bez tekstu źródłowego. W dniach 25.VI – 3.VII.;90 r. sekretarz komisji ds weryfikacji kadr centralnych Wojciech Brochwicz – samowolnie, bez wiedzy i zgody Kozłowskiego, spreparował nową wersję instrukcji, dodając do niej dodatkowe stanowiska. Tę wersje instrukcji podpisał nazwiskiem Kozłowskiego (ale bez podpisu), zaś obok wstawił bohomaz i napis „za zgodność”. Do tego „wydał” decyzję nr 1 o wprowadzeniu „tekstu ujednoliconego”. Tak spreparowana instrukcja poszła w teren. W procesach odwoławczych ta kombinacja wyszła na jaw. Najpierw zajęło się nią „Nie” – teksty Skibniewskiej i Wołk-Łaniewskiej, a później poseł Dębski w interpelacjach (dwóch). MSW łgało jak najęte. W 2013 r. „niespodzianie” znalazły się w archiwum MSW teksty obu instrukcji i „decyzji” Brochwicza. Okazało się, że „spreparowana” wersja instrukcji jest sprzeczna z ustawą lustracyjną. Na domiar złego, Rada Ministrów, która dokonywała ogromnej pracy nad weryfikacją aktów prawnych niższego rzędy „uwaliła” Zarządzenie nr 53 Kiszczaka, jako podjęte „bez upoważnienia ustawowego”. Na kanwie tych wydarzeń, Sąd Apelacyjny w Warszawie wydał kilkadziesiąt wyroków, korzystnych dla funkcjonariuszy (mój też), a wszystko nialo posmak skandalu.
Na jesieni 2015 r. Rada Ministrów (Szydło) zleciła przygotowanie nowej ustawy „ekspertom” z IPN. Było ich 4, pod wodzą dra Filipa Musiała (szef krakowskiego IPN). Oni się nie wdawali w niuanse prawne – tylko zwyczajnie powtórzyli w projekcie ustawy (druk sejmowy nr 1061) skompromitowane tezy z 2009 r. Nowatorstwem był „wynalazek” zastąpienia określenia „służby ochrony państwa” nowym określeniem: „służba na rzecz totalitarnego państwa”. Oczywiście, nikt nie zdołał zdefiniować „totalitarnego państwa” (są trzy definicje – z Harvardu – współautorem jest prof. Brzeziński, Uniwersytetu Stanforda i oficjalna wykładnia ONZ. Polska nie mieści się w żadnej z tych definicji.) Taki projekt „klepnęła” Szydło i tak trafił na Salę Kolumnową.
ZER-owa praktyka.
Nigdy, żadnym przepisem ustawowym Zakład Emerytalno – Rentowy MSWiA nie został zwolniony z obowiązku przeprowadzenia postępowania administracyjnego, poprzedzającego wydawane decyzje administracyjne, ze szczególnym uwzględnieniem treści art. 77 kpa (a więc postępowania dowodowego). Obowiązek ten został dodatkowo wzmocniony w wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie K 6/09. W uzasadnieniu tegoż czytamy:
…”Ponadto, informacja o przebiegu służby sporządzona przez IPN stanowi tylko i wyłącznie dowód z akt osobowych funkcjonariusza w postępowaniu przed organem emerytalnym w sprawie ponownego ustalenia prawa do świadczenia emerytalnego oraz jego wysokości. Informacja, będąc tylko jednym ze środków dowodowych w postępowaniu przed organem emerytalnym, w żadnym wypadku nie rozstrzyga sprawy indywidualnej z zakresu zaopatrzenia emerytalnego funkcjonariusza. Z istoty zaświadczenia jako czynności materialno-technicznej wynika bowiem, że jest ono – jak niniejsza „informacja” – aktem wiedzy, a nie woli IPN i nie ma charakteru prawotwórczego, w szczególności nie zmienia zakresu praw i obowiązków funkcjonariuszy, nie wywołuje bezpośrednio żadnych skutków materialnych w sferze ich uprawnień emerytalnych choć, pośrednio może mieć wpływ na realizację niektórych praw i obowiązków. Zaświadczeniem organ potwierdza jedynie istnienie określonego stanu faktycznego na podstawie posiadanych już danych. Rozstrzygnięciem władczym o indywidualnych prawach i obowiązkach byłego funkcjonariusza organów bezpieczeństwa PRL jest dopiero decyzja właściwego organu emerytalnego w przedmiocie ponownego ustalenia prawa do zaopatrzenia emerytalnego i jego wysokości. Co więcej, to właśnie w tym postępowaniu organ emerytalny, zgodnie z art. 34 ust. 1 ustawy o zaopatrzeniu emerytalnym funkcjonariuszy, w celu ustalenia okoliczności mających wpływ na prawo do świadczeń pieniężnych z tytułu zaopatrzenia emerytalnego funkcjonariuszy, przeprowadza postępowanie dowodowe i ocenia tym samym także urzędowe poświadczenie faktów zawarte w informacji IPN. Treść informacji IPN, stanowiącej dokument urzędowy, może zatem ulec weryfikacji w postępowaniu dowodowym. W myśl art. 76 § 3 k.p.a. dopuszczalne jest bowiem nawet obalenie domniemania zgodności z prawdą dokumentu urzędowego w drodze przeprowadzenia dowodu przeciwko treści takiego dokumentu. Decyzja organu emerytalnego zapada więc po przeprowadzenia stosownego postępowania dowodowego i podlega następnie zaskarżeniu do sądu powszechnego.”…
Moje spory prawne z ZER MSWiA trwają już 12 (dwanaście) lat. W tym czasie Strona Pozwana wydala jedną decyzję w 2009 r., dwie decyzje w 2017 r. i dwie kolejne decyzje w 2019 r.. Żadna z tych decyzji nie była poprzedzona jakimkolwiek postępowanie dowodowym. Wygrawszy w 2019 r. proces autolustracyjny, zgodnie z art. 145 kpa złożyłem wniosek o wznowienie postępowania administracyjnego. Okazało się wówczas, że Strona Pozwana nie może wznowić postępowania, którego nie było, więc łamiąc art. 149 kpa wydała dwie nowe decyzje emerytalną i rentową, które ponownie zaskarżyłem w sądzie.
W grudniu 1985 r. odmówiłem przejścia do wydziału polityczno – wychowawczego, gdzie bez mojej zgody, a nawet wiedzy i z datą wsteczną usiłowano mnie przenieść. W rezultacie wystąpiłem o zwolnienie ze służby, co nastąpiło 15 maja 1986 r. Moje stanowisko – rzecznika prasowego w lutym 1986 r. powierzono innemu funkcjonariuszowi – por. Andrzejowi C. (nie mam upoważnienia do publikacji jego nazwiska). W dokumentacji IPN określono, że: „będąc na stanowisku st. inspektora wydziału polityczno – wychowawczego pełnił służbę rzecznika prasowego WUSW w Krakowie w okresie od 1 grudnia 1985 r. do 15 maja 1986 r. Faktycznie, od lutego 1986 r. stanowisko to piastował Andrzej C.
Wielce znamienne jest, że ZER MSWiA przez lat 12 (dwanaście) nawet nie spróbował zapoznać się z moimi aktami personalnymi, gdzie znajdują się wszystkie dokumenty źródłowe.
Równocześnie okazało się, że Andrzejowi C. ZER MSWiA odebrał 2/3 emerytury, za bycie rzecznikiem prasowym, a mnie odebrał 2/3 emerytury za nie bycie rzecznikiem prasowym (a było to jednoosobowe stanowisko).
Zauważył to w (znakomitym) uzasadnieniu Sąd Apelacyjny w Krakowie. Sąd jednoznacznie określił postępowanie ZER MSWiA jako „nie przejawiające jakiejkolwiek inicjatywy dowodowej”.
Resume.
I tak toczą się rozmaite spory prawne. Toczą się długo i zawile. Sytuacja staje się alarmująca. Średni czas trwania postępowań sądowych (odwoławczych) sięga 5 lat, co skutecznie „zagwarantowała” obstrukcja z Trybunału Przyłębskiej. W rezultacie w Trybunale w Strasburgu zawisł proces (połączony) 23 skarg o naruszenie art. 6 Konwencji. Strasburg zapowiedział wydanie wyroku „pilotażowego” – czyli każda sprawa zostanie rozpoznana z automatu. Wyroku można się spodziewać dosłownie w każdej chwili. Jeśli do tego dojdzie – to chyba minister Kamiński będzie musiał sprzedawać radiowozy policyjne w komisach samochodowych, żeby starczyło na odszkodowania.
Czego mu zresztą serdecznie życzyć należy…
Kraków, 10 lipca 2022 r.
Adam M. Rapicki
grafika, redakcja i korekta – Sylwia Rapicka