List otwarty Marcina Szymańskiego do profesora Andrzeja Rzeplińskiego.

By | 9 października 2020

Otrzymujemy dziesiątki telefonów z deklaracjami współpracy i pomocy w budowaniu wolontariatu, dla najciężej dotkniętych ustawą dyskryminacyjną z dnia 16 grudnia 2016r. Najtrudniej jednak odpowiadać na uwagi a może nawet zarzuty, że Bractwo Mundurowe RP, to organizacja stworzona dla cyt. (…) tych po 90-tym roku(…). Po raz kolejny dementuję tą „ wrzutkę”. Powstała ona w głowach tych, którzy nie potrafią zaakceptować faktu, że do wspólnego celu można podążać wieloma drogami. Nie rozumieją, że bez względu na rozwój sytuacji procesowej w naszych sprawach, czeka nas długa walka. Naszym wrogiem oprócz „ klasy próżniaczej”, jest czas. Ten czas jest najokrutniejszy dla najstarszych represjonowanych. Wielu z nas nie doczekało sprawiedliwości. Wielu jej nie doczeka. Przez sprawiedliwość, rozumiem nie tylko odzyskanie skradzionych, ciężko wysłużonych emerytur i rent, ale także bezwzględne ukaranie twórców i ideologicznych animatorów złego prawa. Właśnie dlatego powstał projekt pomocowy, dający nadzieję, łączący i determinujący do działania. Wśród wielu telefonów, które odebrałem, był telefon Marcina Szymańskiego, posługującego się także Nickiem -Zebek. Co by nie mówić, jestem szczęśliwcem. Poznałem kolejnego wspaniałego i mądrego człowieka. Zebek, którego biogram za chwile przedstawię ma świetne pióro. Jest autorem książki   „ Szkic o służbach Specjalnych PRL.. Droga do demokracji ( Rok wydania: 2017
ISBN: 978-83-939962-2-3 ). https://odk.pl/szkic-o-sluzbach-specjalnych-prl-droga-do-demorkacji,36459.html. Marcin jest autorem cyklu artykułów o historii polskiego wywiadu w aspekcie historycznym. Ukazały się w tygodniku „Fakty i Mity”. A także dwóch regionalnych przewodników turystycznych   (gmina Inowłódz k/ Tomaszowa Mazowieckiego.).Od 2018 roku na łamach internetowego miesięcznika OBI, wydawanego w formie elektronicznej przez ZW SEiRP w Olsztynie, stworzył cykl tekstów obejmujących historię, jak pisze cyt. (…) naszych zmagań z państwem(…) zawierające oceny wydarzeń historycznych w kontekście „ naszego środowiska”.

W dalszej części biogramu posłużę się tekstem, przesłanym przez Zebka ( aby niechcący nie dokonać deformacji przekazu naszego dzisiejszego bohatera).

(…) Marcin E. Szymański

w „firmie” od grudnia 1973 do 1 października 1989;

1973 – 1975 KMMO Tomaszów Mazowiecki – paszporty, sekcja II;

1975 – 15.01.1976 KWMO Piotrków Trybunalski Wydział II;

1976 – 1983 KWMO/ WUSW Radom Wydział II;

1983 – 1987 RUSW Białobrzegi pion II, pion III, paszporty (omnibus);

1987 – 1988 Studium Oficerskie przy WSO w Legionowie – słuchacz;

1988 – 01.10.1989 WUSW Radom Wydział II.

  • zawody – geolog, meteorolog synoptyk, administratywista (Wydz. Prawa                       i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego);
  • zainteresowania: historia, szczególnie historia Polski z tłem – polskie służby specjalne na przestrzeni dziejów, radiestezja, łowiectwo, turystyka górska, ekologia; publicystyka historyczna;

Mam ogromną satysfakcję, ale także przyjemność, opublikować List otwarty naszego kolegi, adresowany do Profesora Andrzeja Rzeplińskiego. W kontekście defragmentacji Trybunału Konstytucyjnego i „ zabaw politycznych”, na grobach   i zgliszczach nadziei tysięcy żołnierzy, funkcjonariuszy, wdów i sierot po zmarłych  i poległych, nie powinniśmy zapominać o zasługach pana profesora w tym obszarze zawodowej aktywności. Zapraszam do lektury.

List otwarty

Do Profesora Andrzeja Rzeplińskiego

Rzecz o pryncypiach albo o psuciu prawa

Panie Profesorze

Zastanawiałem się długo, czy napisać do Pana i w jakiej to zrobić formie. Doszedłem do wniosku, że forma listu otwartego będzie najbardziej właściwa, bo  i rzecz, której list dotyczy ma charakter publiczny.

Ale, ad rem:

Jestem pełen uznania dla Pana postawy i niezłomnej obrony niezależności trzeciego filaru władzy – władzy sądowniczej. Bez wątpienia Pana publiczne wypowiedzi i zawarte w nich oceny otworzyły wielu ludziom oczy na przestępczą działalność pozostałych, a aktualnie działających władz, to jest ustawodawczej  i wykonawczej. Słusznie Pan piętnował i czyni to nadal, te – nie mające przecież nic wspólnego z prawem działania, demontujące, a nawet wręcz demolujące system prawny Państwa.

Jednakże pamięć zmusza mnie do sięgnięcia w przeszłość i zadania Panu  i sobie pytania:

Czy w historii III Rzeczpospolitej (termin umowny, a nie prawny) nie zdarzało się coś podobnego, nie tyle co do zakresu, ile co do treści i skutków społecznych i politycznych?

Odpowiedź moja brzmi – zdarzyło się. Zdarzyło się w 2010 r, kiedy to Trybunał Konstytucyjny, którego był Pan znaczącym członkiem, uznał za zgodną   z Konstytucją pierwszą ustawę, zwaną dezubekizacyjną, a Pana stanowisko i głos przeważyły szalę na rzecz takiego właśnie rzeczenia. Postąpił Pan tak, pomimo,  iż orzeczenie to nie zapadło jednomyślnie i znaleźli się Sędziowie, którzy nie ulegli histerii wszechobecnie panującej wtedy zasady „poprawności politycznej”, ale zważyli materię zgodnie z obowiązującym prawem i kardynalnymi zasadami cywilizacji demokratycznej. Przewidzieli ponadto druzgocące skutki takiego rozstrzygnięcia Trybunału in spe. Obawy tych Sędziów sprawdziły się całkowicie, co dziś właśnie – paradoksalnie, daje Panu asumpt do krytyki działań PiS-u et consortes w zakresie łamania kolejnych norm prawa, również norm Konstytucji RP.

W tym miejscu godzi się przywołać nazwiska tych Sędziów i pokrótce przedstawić reprezentowane przez nich stanowiska – pro memoria.

 Zdania odrębne złożyli Sędziowie: Ewa Łętowska, Adam Jamróz, Marek Mazurkiewicz, Mirosław Wyrzykowski i Bohdan Zdziennicki. Każdy własne, ale byli   w nich zgodni. Zakwestionowali całe orzeczenie. Argumentowali, że naruszono prawa nabyte funkcjonariusz zweryfikowanych pozytywnie, bo mieli oni obiecane,    że będą w III RP traktowani tak samo, jak inni funkcjonariusze, a orzeczenia komisji weryfikacyjnych były „świadectwami moralności”, bo było w nich napisane, że mają moralne kwalifikacje, by służyć w III RP.

Sędzia Jamróz podkreślał, że wyrok Trybunału likwiduje zasadę indywidualnej oceny, jedną z naczelnych zasad demokratycznego państwa prawnego – podmiotowości jednostki.

Sędzia Łętowska zaznaczyła, że gdyby przyjąć rozumowanie Trybunału        na temat ochrony praw nabytych, to uniemożliwiłoby to w przyszłości badanie konstytucyjności innych ustaw dotyczących świadczeń społecznych. I że Trybunał nie zbadał , czy ograniczenia konstytucyjnych praw funkcjonariuszy było niezbędne   i najmniej dolegliwe z możliwych dla ochrony porządku i bezpieczeństwa publicznego, czy praw innych osób. Nie neguję prawa do obniżenia świadczeń, ale zastosowany mechanizm – podkreśliła Sędzia Łętowska. Nie zgadzam się też    z twierdzeniem, że upływ 20 lat nie ma znaczenia. Nie może być tak, żeby o tym, kiedy demokratyczne państwo rozlicza się z przeszłością decydowało jedynie to, kiedy uda się zebrać większość w Sejmie – mówiła.

Sędzia Mazurkiewicz przypomniał uzasadnienie wyroku w sprawie ustawy lustracyjnej. Trybunał uznał wtedy, że rozliczanie przeszłości nie może służyć represji i że demokratyczne państwo dla likwidacji skutków panowania niedemokratycznego reżimu nie może używać metod tego reżimu.

Sędzia Wyrzykowski uważał, że po 20 latach można rozliczać przeszłość   za pomocą represyjnych przepisów tylko wtedy, jeśli pojawią się jakieś nowe okoliczności. Ten wyrok może zyskać poklask, ale w przyszłości otworzy drogę do innych legislacyjnych opresji, motywowanych względami politycznymi, światopoglądowymi, religijnymi, czy innymi – powiedział.

Prezes TK, Sędzia Bohdan Zdziennicki przypomniał rezolucje Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy z 1996 r, nawołujące do wygaszania rozliczeń. Celem rozliczeń miało być zabezpieczenie demokracji przez powrotem totalitaryzmów – mówił. Konstytucja znosi zasadę przedawnienia, ale tylko       w stosunku do przestępstw, które trzeba indywidualnie osądzić. Do całej reszty stosuje się inna konstytucyjna zasada, że prawo nie działa wstecz.

Zastanawiałem się wówczas i czynię to do dziś, co skłoniło Pana, wybitnego prawnika i naukowca do podeptania elementarnych zasad prawnych, fundamentalnych dla systemu prawnego państwa demokratycznego, odwołujących się w swojej filozofii do praw człowieka, pewności i niezmienności systemu prawnego, a także prawnego bezpieczeństwa obywateli. Bo przecież my wszyscy, znacząca liczebnie grupa zawodowa – byłych funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa państwa wraz z naszymi rodzinami byliśmy i nadal jesteśmy tego Państwa obywatelami.

To jak to właściwie jest, Panie Profesorze? Dlaczego odmówił nam Pan naszych praw obywatelskich? Co Panem powodowało? Czyjaś namowa? Czy może jakieś, nieznane mi zdarzenia dla Pana niemiłe, może krzywdzące, wynikłe   z kontaktów z ówczesnymi funkcjonariuszami aparatu bezpieczeństwa? Jeśli tak, to jestem w stanie Pana zrozumieć jako człowieka. Jednakże nie jestem w stanie zrozumieć Pana jako prawnika i konstytucjonalistę. Od człowieka Pana kalibru można byłoby oczekiwać wzniesienia się ponad ewentualne krzywdy osobiste. Można byłoby spodziewać się większego przywiązania do przestrzegania obywatelskich praw podstawowych.

Rzecz jasna, jak wynika z przebiegu wspomnianego głosowania, nie był Pan jedynym, który zaprezentował takie, a nie inne stanowisko. Ale to nie ci inni,  a właśnie Pan jest współcześnie symbolem obrony porządku prawnego.

No więc, jak to właściwie jest, Panie Profesorze? Czy można bezkarnie wprowadzać odpowiedzialność zbiorową? Czy prawo może działać wstecz? Czy można karać kogoś bez postawienia mu zarzutów i bez przewodu sądowego zakończonego prawomocnym wyrokiem tylko dlatego, że pełnił służbę na rzecz naszego wspólnego Państwa? Czyżby zapomniał Pan o staropolskim neminem captivabimus?

Miałbym do Pana jeszcze wiele pytań, ale mnożenie ich nie jest moim celem. Jest nim natomiast zasugerowanie Panu zastanowienia się nad wałkowaną przeze mnie sprawą orzeczenia o zgodności z konstytucją tejże bandyckiej ustawy zwanej śmiesznie dezubekizacyjną.

Czy nie przychodzi Panu na myśl, że właśnie od tegoż Waszego orzeczenia zaczęło się permanentne psucie prawa? Czy nie dali wówczas Państwo sygnału różnym politykierom, że prawo można naginać i łamać   w sposób dowolny, zwłaszcza jeśli ma się takie możliwości parlamentarne?

Słusznie Pan protestuje stanowczo przeciwko harcowaniu w prawie obecnej ekipy rządzącej. Tylko pytam Pana nieśmiało: czy Pana współudział i zajęte przez Pana stanowisko w nieszczęsnym głosowaniu nad przywoływaną ustawą, tych śmiesznych ludzików nie rozzuchwaliło?

Gwoli dodatkowych argumentów na rzecz krytycznej oceny tej pierwszej ustawy, wzmocnionej przez obecną ekipę powtórką „z rozrywki”.

Spotykałem się niekiedy z opinią, że przecież służby bezpieczeństwa państwa były organizacją przestępczą, taką, jaką była Gestapo (Geheime Staats Polizei)   i wobec tego uzasadniona jest odpowiedzialność zbiorowa. Autorzy tych wypowiedzi nie doczytali pewnie do końca stosownych opracowań historycznych. Otóż rzeczywiście Trybunał Norymberski uznał niemiecką Gestapo za organizację przestępczą i jej działalność została uznana za zbrodniczą. Jednakże jej funkcjonariusze nie zostali uznani in gremio za zbrodniarzy i zbiorowo ukarani. Jeśli któryś z nich popełnił indywidualnie zbrodnię i zostało mu to udowodnione  w normalnym procesie sądowym, to rzecz jasna na mocy wyroku ponosił pełną odpowiedzialność za nią. Jeśli sąd nie był w stanie udowodnić mu tej, czy innej zbrodni, uznawany był za niewinnego. W sprawach emerytalnych był traktowany jako urzędnik państwowy i stosowane wobec niego były normalne przepisy.

Nam nikt nie stawiał zarzutów łamania prawa, nieliczni tylko, którzy rzeczywiście popełnili przestępstwa w trakcie swojej służby w resorcie spraw wewnętrznych, ponieśli odpowiedzialność karną. Zgodnie z prawem obniżono im    o połowę świadczenie emerytalne, jeśli już je posiadali. I w tej chwili, paradoksalnie ta ich połowa emerytury jest wyższa od naszych nowo naliczonych świadczeń. Wynika z tego, że opłacało się popełniać przestępstwa pod płaszczykiem służby      „w organach”

W naszym przypadku jest, jak Pan wie.

Poprzedni ustrój, zwany obecnie obelżywie i bezzasadnie komunistycznym, rzeczywiście był ustrojem dość dalekim od demokratycznych rządów prawa.   W pierwszej fazie był zdecydowanie totalitarny i represyjny, w późniejszej można określić go, jako quasi totalitarny. Jednakże, nie odnotowuję w mojej pamięci aktów prawnych, przynajmniej po 1985 roku, sankcjonujących działanie prawa wstecz. Notuję natomiast stopniowe przechodzenie w sferze instytucji prawnych  do demokracji nie fasadowej, a realnej. Choćby powołanie instytucji Rzecznika Praw Obywatelskich, czy – daleko nie szukając, Trybunału Konstytucyjnego, który formalnie i faktycznie rozpoczął działalność z dniem 01 stycznia 1986 r..

Na tym tle działania służb bezpieczeństwa państwa, zróżnicowanych wewnętrznie co do celów i zakresu działania, zatem niejednolitych, też można  i – moim zdaniem, należy różnicować i oceniać obiektywnie, a nie na zasadzie propagandowej. Mam tu na myśli treść preambuły do pierwszej ustawy bandyckiej. Jest to nonsens i naciąganie faktów dla potrzeb politycznych.

W moim i nie tylko moim odczuciu powoływanie się na mityczną sprawiedliwość dziejową jest tak samo moralne i logiczne, jak porównywanie demokracji socjalistycznej z demokracją. Tyleż samo sprawiedliwości jest   w sprawiedliwości dziejowej, co demokracji w demokracji socjalistycznej. A może nawet jeszcze mniej.

I tak na zakończenie:

Niektórzy politycy, wywodzący się z prawdziwej opozycji z czasów PRL, tacy, którzy czynami udowodnili swoją odwagę w walce o prawdziwie demokratyczną Polskę, mieli również odwagę przyznać się do błędu, za jaki uznali uchwalenie pierwszej bandyckiej ustawy. Co więcej, publicznie za to przeprosili nas – byłych już funkcjonariuszy. Może z czasem przypomnieli sobie o czymś, co w moim przekonaniu stanowi jedno ze źródeł prawa – o etyce.

Ostatnie już pytanie: i co Pan na to, Panie profesorze?

Ps.

  1. Mam świadomość, że obecna ekipa, która zawłaszczyła Państwo i opanowała prawie wszystkie jego instytucje, może próbować wykorzystać ten tekst   do kolejnych ataków na Pana. Zaręczam – nie po to ten list napisałem. Napisałem go, aby przypomnieć Panu, że my – nasza dawna grupa zawodowa ciągle, mimo upływu czasu pamiętamy i do końca naszych dni będziemy pamiętać, komu zawdzięczamy naszą nędzę materialną. I kto usiłował nam odebrać honor.
  2. Może Pan być pewien naszego dalszego wsparcia w walce o przywrócenie          w Polsce rządów prawa. My ciągle potrafimy odróżnić ziarno od plew.
 Marcin Szymański- „ Zebek”.

13 thoughts on “List otwarty Marcina Szymańskiego do profesora Andrzeja Rzeplińskiego.

  1. Jerzy

    Przykre to ale aż się prosi o przpomnienie jak II RP potraktowała rtm Jerzego Sosnowskiego, pierwszego chyba
    z represjonowanych w naszej historii najnowszej,wykorzystała,upodliła a na koniec usiłowała zamordować.I do dzisiaj pozostaje jedynie we wdzięcznej pamięci rodaków podczas gdy jego oprawcy na ministerialnych posadach hołubieni są dzisiaj bezkrytycznie. Tym bardziej to niezrozumiałe gdy inny wielki Polak,też rotmistrz,Pilecki ma swoje miejsce w historii.To nie meandry naszej świadomości narodowej,to dowody na uzasadnione przekonanie o głupocie narodowej jako trwałym elemencie naszego.DNA

    Reply
  2. Maciek

    Bardzo trafne przypomnienie roli prof. Andrzeja Rzeplińskiego w uchwaleniu pierwszej ustawy represyjnej z 2010r. Głos ten był decydujący, że nas poniżono. Ponadto tak jak obecnie opóżniano o półtora miesiąca ogłoszenie postanowienia trybunału, bo trzeba było prawdopodobnie , przeciągnąć jednego sędziego, aby uznać tę ustawę za zgodną z konstytucją . Dlatego po tej decyzji uznaję profesora za mniej wiarygodnego niż dotychczas sądziłem. Chciałbym usłyszeć o motywach jakimi On się kierował, tak głosując w 2010r.

    Reply
  3. Halina

    Brawo Marcin. Wszystko, co napisaľeś odzwierciedla nasze uczucia i ocenę dziaľań profesora Rzeplińskiego. Niejeden raz chciaľam mu nawrzucać. Ale moje słowa uznane byłyby za obelżywe. Ty zrobiľeś to elegancko, że znajomościă rzeczy, powagą sprawy, naszej sprawy, peľen godności i honoru oficera. Znamy się masę lat i z całą odpowiedzialnością potwierdzam Twoje najlepsze przymioty, jakie cechują PRAWDZIWEGO CZŁOWIEKA, DRUHA, PRZYJACIELA . Teraz wszyscy powinniśmy zarzucić skrzynkę Profesora Rzeplińskiego krótkimi słowy: Zebek mówi w naszym imieniu.! Marcin – SZACUN

    Reply
  4. wojand7

    Czy pan Rzepliński odpowie na ten list otwarty ? Mam co do tego poważne wątpliwości. Nie po to w 2010 -tym bronił tej bandyckiej ustawy w TK , aby teraz po latach wycofać się z tego i przyznać do błędu. Aby coś takiego zrobić trzeba faktycznie mieć kręgosłup moralny, którego chyba w tym przypadku brakuje , bo kopać leżącego potrafi byle chłystek, ale przyznać do popełnionego błędu jest trudne i wymaga cywilnej odwagi. Temat udziału pana Rzeplińskiego w odebraniu praw nabytych ponad 20 tysiacom (2009 r) obywateli Polski nie jednokrotnie podnosiłem w komentarzach na różnych forach internetowych. Dobrze że teraz zrobił to fachowiec w liście otwartym. Pozdrawiam.

    Reply
    1. prezes Post author

      Zabrzmi to kuriozalnie… ale publikując list Marcina Szymańskiego, nie oczekiwaliśmy na odpowiedź. Celem było przypomnienie, że pan profesor jest ” ojcem” dzisiejszych ludzkich tragedii. A jednak … lakonicznie , bo lakonicznie , pan Andrzej Rzepliński, odpowiedział. Publikacja, która jest kontynuacją korespondencji wkrótce.Pozdrawiam. Mario.

      Reply
    1. prezes Post author

      Cóż… nie wiele wiem o tamtym czasie, kiedy wprowadzano stan wojenny byłem w pierwszej klasie Liceum.. ale ad vocem, znałem kilku którzy mieli go o wiele więcej, niz ci którzy dzisiaj najgłośniej krzyczą i Polsce. Każdy ma prawo do swojego…powtarzam swojego zdania.Opartego o wiele racji i poglądów, a nie wykuwanej przez instytuty służące ” piszącym” historię od nowa.
      I tyle. Z całą pewnością nie wykluczę tego komentarza. Maras ma do niego prawo. Uczynił to zresztą w sposób elegancki, bez niepotrzebnych emocji. Pozdrawiam. Mario.

      Reply
  5. J - 45

    Aż brqkuje mi słów do wyrażenia wdzięczności za ten Pana tekst.Wreszcie ktoś podjął się poruszyć sprawę , o której wszyscy mówiliśmy tylko nikt nie wyraził tego publicznie.Tak mi się wydaje że prof. swoją aktualną aktywnością próbuje ukryć swôją zasługę w uchwaleniu tej bandyckiej ustawy.Ale niestety my pamiętamy jaki los nam Pan zgotował.Ciekawe jak i czy odpowie Pan na ten list.Aby zachować się honorowo i wyjść godnie z tej patowej dla siebie sytuacji powinien Pan przeprosić nas listem otwartym i dodatkowo wystąpić w tej sprawie w telewizji.Dodatkowo jako była prominentna osoba w TK powinien Pan zwrócić się jak najszybciej do swojejvkoleźanki po fachu aktualnej Przewodniczącej TK Pani Przyłębskiej aby nie popełniła teraz pańskiego błędu.

    Reply
  6. Mieczysław Malicki

    Do J-45 ale i do innych.
    Marcin ujął sprawę elegancko- jak to Marcin (którego mam przyjemność znać osobiście- Halina masz rację ad Marcina).
    My jednak musimy pamiętać, że ów „rz” (ja od jakiegoś czasu tego nazwiska nie wymieniam) był jedynie narzędziem, tak jak dziś narzędziem jest jego odpowiedniczka w tzw „tk”.
    Dziś też wielu „leci” po PiS-ie za ustawę 2016, ale tylko po tej ustawie z całkowitym pominięciem ustawy 2009.
    A tamta pierwsza, ten „rz”, to było rozpoczęcie tego co potem nastąpiło w roku 2016.
    Ów „rz” i Platforma Obywatelska to jest element o którym musimy pamiętać.

    Reply
    1. prezes Post author

      Dziękujemy za komentarz.
      Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku.
      Pozdrawiamy BM RP.

      Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.