Międzynarodowe organizacje alarmują, na Ukrainie kwitnie neonazizm

By | 28 października 2021

Po publikacji na FB prywatnego adresu, szefowa jednej z gazet ucieka w obawie o życie swoje i swojej rodziny, atak na Romów pod Kijowem, mimo że potwierdzają to analizy Departamentu Stanu USA, międzynarodowych organizacji takich jak: Human Wright Watch, to i tak powiedzą: rosyjska propaganda.

.

Wasilij Murawicki – ukraiński niepokorny, represjonowany i wielokrotnie zatrzymywany dziennikarz.

Prosto z Kijowa, taką relację przeczytacie tylko u nas:

Europejskie media głównego nurtu, podobnie jak większość zachodnich polityków, słysząc że na Ukrainie istnieją – wspierane przez państwo – grupy neofaszystowskie, od razu z uśmiechem kwituje: „rosyjska propaganda”. Obrońcy rządu w Kijowie dodają jeszcze, że „nie może być faszyzmu na Ukrainie, ponieważ prezydent jest etnicznym Żydem”.

W krajowym parlamencie faktycznie oficjalnie nie ma faszystowskich grup, deputowanych czy otwartych wystąpień. Nie musi. Członkowie tych formacji i bojówek zdominowali już wiele publicznych instytucji, w tym organy siłowo porządkowe – jak choćby stołeczną straż miejską. Ich struktury zwane „grupami nienawiści” są finansowane z państwowej kasy. Nie jest to moje stwierdzenie, ale cytat z Raportu na temat przestrzegania Praw Człowieka Departamentu Stanu USA, dotyczący Ukrainy z 2018 roku.

Do takich „grup nienawiści”, amerykańscy analitycy i dyplomaci zaliczyli organizacje: „C14” oraz „Korpus Narodowy”.

Dziennikarze z proeuropejskiej gazety „Zaborona” alarmują, że struktury te wyraźnie nawiązują do neofaszystowskich haseł. Freedom House w tym samym 2018 roku wspomina o „C14”  jako organizacji ekstremistycznej, której lider – Jewgienij Karaś ma zakaz wjazdu do Rosji i USA. W obu krajach wprowadzono też wobec niego sankcje.

Jego organizacja nieustannie dokonuje ataków na tle etnicznym. Ostatni ich „wybryk” to atak na podkijowską społeczność romską. Ten brutalny akt miał miejsce 21 października. Do tego dochodzą prześladowania osób o innej orientacji seksualnej, poglądach politycznych, liczne ataki na „nieprzychylnych” im dziennikarzy czy prawników.

Dwaj członkowie tej grupy zostali oskarżeni o zabójstwo Ołesia Buzyny, redaktora naczelnego największego ukraińskiego dziennika „Siegodnia”. Domniemani sprawcy – o nazwiskach Poliszczuk i Miedwiedko, nie tylko są na wolności, ale po chwilowym zatrzymaniu w areszcie śledczym, zostali wybrani do państwowej rady publicznej i pracują w stołecznej zmilitaryzowanej straży miejskiej.

21 października wspomniany Andriej Miedwiedko brał udział w ataku na Romów pod Kijowem. Członkowie C14 spalili tabor romski i wypędzili rodziny z ich miejsc zamieszkania.

Jak już wcześniej wspomniałem, znaczna część działaczy „C14” służy w tzw. Municypalnej Warcie – zmilitaryzowanej, państwowej straży miejskiej, która ma kompetencje zbliżone do policyjnych i jest finansowana z budżetu miasta Kijowa. Municypalna Warta jest już właściwie jedną z ich głównych kwater.

Na początku 2020 roku wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Josep Borrell w odpowiedzi na oficjalny wniosek powiedział, że wie o rzekomych powiązaniach ukraińskiego C14 z ruchem skrajnie prawicowym potępiając jednocześnie ten ekstremizm.

Mimo faktycznego uznania „C14” za organizację ekstremistyczną nikt jej nie zdelegalizował. Szef grupy, Jewgienij Karaś po nałożonych na niego sankcjach, postanowił zmienić nazwę i tak zamiast „C14” zrodziła się nowa: „Podstawa przyszłości”. Skład, działalność i nienawiść jednak zostały.

Wraz z „kosmetyką nazwy”, zmieniło się też finansowanie ze strony państwa. Korzystnie wobec grupy. Wzrosło w roku 2020 – już za kadencji Wołodymyra Zełenskiego. Wszystko to pomimo oświadczenia Borrella i analizy międzynarodowych organizacji obrony praw człowieka.

Ukraińscy obrońcy praw człowieka z organizacji „Marker” obliczyli, ile pieniędzy z budżetu państwa w roku 2020 otrzymały organizacje, związane z dawnym „C14”. Pieniądze przekazywano oficjalnie, ale bez zbytniego eksponowania nazwy tej bojówki. Najwięcej przeszło przez spółki i stowarzyszenia zależne, takie jak „Związek Weteranów Wojny z Rosją”, „Asambleja Oświatowa”, „Ukraińska Waleczność Wojskowa” i – UWAGA: „Narodowe Centrum obrony praw człowieka” (?!). Te organizacja są wysoko dotowane jeszcze od czasów prezydenta Petra Poroszenki.

W roku 2020 już za prezydentury Zełenskiego organizacje te otrzymały z budżetu 1 mln 300 tysięcy hrywien – około dwieście tysięcy złotych. Kierowana przez oskarżonego o zabójstwo polityczne Ołesia Buzyny, uczestnika ataku na podkijowskich Romów,wspomnianego już wcześniej, Andrija Miedwiedkę – obecnego strażnika miejskiego Kijowa: „Ukraińska Waleczność Wojskowa”, dostała od państwa 300 tysięcy hrywien.

Łącznie wszystkie struktury związane z C14 w latach 2018-2020, czyli już pod rządami Zełenskiego, dostały ponad 6 mln hrywien – niecały milion złotych. Było w tym wsparcie zarówno krajowe jak i miejskie,.

Na nieformalny sztab C14, czyli wspomnianą „Municypalną Wartę” w samym tylko 2019 roku wydano 21 mln hrywien (ponad trzy miliony złotych)

Projekty, które promują tę organizacje finansowane są również w tym roku. Wyniki zostaną opublikowane już w roku 2022.

Doszło do tego, że nikt inny, a właśnie międzynarodowa organizacja śledcza Bellingcat, której trudno zarzucić prorosyjską sympatię, stwierdziła w swoim śledztwie, że Ministerstwo Weteranów Ukrainy bezpośrednio współpracuje i finansuje ultraprawicę. Według śledczych, ich lobby jest bardzo silne również w innych departamentach państwowych, zwłaszcza w Ministerstwie Młodzieży i Sportu dokładnie w Departamencie Narodowej Edukacji Patriotycznej.

Wreszcie ukraińscy dziennikarze z gazety „Zaborona” ponad rok temu napisali, że Marko Suprun, szef organizacji StopFake, która zajmuje się sprawdzaniem faktów o tzw. „szalejącym faszyzmie na Ukrainie” na ukraińskim Facebooku… przyjaźni się z ultraprawicowymi ukraińskimi muzykami Arsenim Biłodubem i Andrijem Seredą oraz współpracuje z „C14”.

Arsenij Biłodub jest założycielem marki odzieżowej z symboliką prawicowej „SvaStone” oraz haitcore-grupy „Sokyra Peruna”, która śpiewa na koncertach piosenkę „Six Million Words of Lies” zaprzeczając Holokaustowi. Czyli, że osoba zaprzyjaźniona z otwartymi ukraińskimi neonazistami weryfikuje rzetelność wiadomości o neofaszyzmie w ukraińskim segmencie FB.

Po opublikowaniu tej wiadomości na facebookowej stronie w/w wydania, sieć na jakiś czas je zablokowała, a gazeta „Zaborona” została oskarżona przez ultraprawicę o korzystaniu z „podręcznika moskiewskiego”.

Zaborona” jest otwartą ukraińską społecznością dziennikarską, finansowaną z organizacji miliardera Sorosa i europejskich grantów.

Redaktorka naczelna wydania Jekaterina Siergackowa natychmiast otrzymała falę gróźb, w sieci ukazał się jej prywatny adres w efekcie czego i kobieta wraz z rodziną musiała uciekać.

W jej obronie zabrało głos wielu dziennikarzy i aktywistów praw człowieka, między innymi słynna Human Wright Watch oraz ambasada Niemiec na Ukrainie.

Wasilij Murawicki

Źródło: Agencja Prasowa Press-Tour

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.