Po roku 2014 ukraińskie ugrupowania polityczne radykalnie zmieniły charakter swojej działalności. Aktywność polityczna partii lub organizacji politycznej – jakiejkolwiek – wymaga udziału (lub ochrony) któregoś z radykalnych ugrupowań. Prawie wszystkie partie zorganizowały sobie specjalnie wyszkolone bojówki. Paramilitarne formacje składające się z młodych, silnych chłopców.
Większość z tych grup jest skrajnie prawicowa i nacjonalistyczna, część z nich jest powiązana z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Ukrainy co ułatwia lepsze i legalne uzbrojenie.
To nowe zjawisko nie ominęło też funkcjonariuszy. Wśród ulicznych „grup nienawiści” Ministerstwo Spraw Wewnętrznych do niedawna wspierało „Korpus Narodowy”, a Służba Bezpieczeństwa Wewnętrznego – organizację „C14”. Departament Stanu USA zarówno jednych jak i drugich zaliczył do tzw. „grup nienawiści”, a przez obrońców praw człowieka – za ekstremistów.
„C14” utworzyła specjalną komórkę – Kijowską formację o nazwie „Municypalna Warta”, która na zasadzie dzierżawy została przekazana do dyspozycji mera Kijowa: Witalija Kliczka. Nie dlatego, że Kliczko jest jakimś wyjątkowym lub skrajnie prawicowym politykiem – po prostu: jeśli chcesz zaangażować się do polityki na Ukrainie, musisz mieć na utrzymaniu grupę radykałów.
Oficjalnie „Municypalna Warta” jest organizacją miejską powołaną do ochrony porządku publicznego. Zgodnie z prawem takie zadanie może wykonywać tylko wspólnie z Policją Narodową, SBU lub Strażą Graniczną. „Municypalna Warta” jednak to lekceważy – i w swojej siedzibie posiada prawdziwy arsenał, od broni automatycznej do granatników włącznie. Powód: Konflikt między Zełenskim a merem Kijowa.
Wszechmocna i uzbrojona „Municypalna Warta” przeprowadza naloty na stołeczne dworce kolejowe. Celem jest tzw. „oczyszczenie”. Czyli wyrzucanie, rozganianie i wypędzanie: bezdomnych i… Romów.
W obławach tych biorą udział przedstawiciele policji i – uwaga – minister infrastruktury Vladyslav Kriklij, który wraz z prawicowymi bojówkami, na stołecznym dworcu kolejowym wyłapuje bezdomnych i Romów.
Nieco wcześniej członkowie „C14” i jej córka „Municypalna Warta”, rozpraszały i niszczyły tabory pod Kijowem. Obrońcy praw człowieka z całego świata biją na alarm. Mimo to prześladowania ze względu na pochodzenie etniczne nie ustają, a C14 i „Municypalna Warta” nadal są finansowane z budżetu.
Szef kijowskiego oddziału tej grupy – Siergiej Bondar osobiście brał udział w zniszczeniu obozu romskiego na Łysej Górze w Kijowie. „Uprzedzenia na temat Romów są logiczne, naturalne, ponieważ nie ma wśród nich przestrzegających prawa obywateli. Wszyscy kradną, taka jest ich mentalność narodowa” – mówił Bondar w jednym z nakręconych przez niego filmików na portalu społecznościowym.
Według Amnesty International, ukraiński wymiar sprawiedliwości nie może odpowiednio zareagować na takie akty przemocy wobec mniejszości narodowych. I tak właśnie jest.
Sam Bondar, który jest jednym z urzędników miejskich Kijowa, regularnie atakuje dziennikarzy: głośno było o incydencie do którego doszło w stołecznym metrze, gdzie zaatakowano korespondenta gazety „Kontrola Prawna”, Siergieja Szewczuka, wcześniej napadnięto więźnia politycznego i dziennikarza Rusłana Kocabę. Poszkodowani rozpoznali w napastniku właśnie Bondara. Nawet specjalnie się z tym nie ukrywał. Policja oba te przypadki zignorowała.
Siergiej Bondar jest znany z tego, że publicznie śmiał się ze śmierci zamordowanego dziennikarza – Ołesia Buziny. „Dzisiaj są urodziny Buziny. Ale on nie świętuje. Jak myślicie, dlaczego?” – napisał Bondar na swojej stronie w sieci społecznościowej. Przy tym, że oficjalnie oskarżeni o polityczne zabójstwo Buziny – to jego bezpośredni współpracownicy z organizacji „C14” – Poliszczuk i Miedwiedko, którzy mimo oskarżenia o przestępstwo są wolni i w niczym nieograniczeni, nawet co więcej – są członkami rad publicznych przy organach państwowych, dostając za to pieniądze.
Kiedyś Siergiej Bondar opublikował w tej samej sieci społecznościowej zdjęcie Kijowa okupowanego przez nazistów i podpisał: „Bankowej (centralnej ulicy Kijowa, na której znajduje się rząd – komentarz autora) musi zostać przywrócony jej historyczny wygląd”. Zdjęcie, pod którym umieścił taki podpis, to widok na dzielnicę rządową z zawieszoną flagą z niemieckim orłem – herbem III Rzeszy.
W przeddzień tego wpisu, jeden z przywódców „Municypalnej Warty” – Igor Marie, został oskarżony o defraudację 5 mln hrywien, które budżet państwa przeznaczył na zakup mundurów dla członków… właśnie tej samej Warty. Pod budynkiem Sądu zgromadzili się członkowie tej organizacji z szefem jej okręgowego oddziału Siergiejem Bondarem na czele. Próbowali wywierać presję na sąd i organy ścigania. Doszło do tego, że Bondar publicznie, już na posiedzeniu, groził prokuratorom.
Dotychczas bezkarny, został jednak zatrzymany pod zarzutami: „Zagrożenia dla funkcjonariuszy w związku z ich działalnością zawodową”. Po nocy spędzonej w areszcie śledczym, gdy sąd rozpatrywał wybór środka zapobiegawczego, Bondar został zwolniony na podstawie osobistego poręczenia.
Ultranacjonalistyczne i rasistowskie wypowiedzi i działania na Ukrainie, z nielicznymi wyjątkami, przez ostatnie 7-8 lat są niezwykle rzadko karane śledztwa również nie przynoszą rezultatów. Najlepszym przykładem jest własnie sam Siergiej Bondar.
Wasilij Murawicki
Agencja Prasowa Press-Tour