28 stycznia
Ale się, k…., rozbiła bania z nagłymi odprawami i wykładami. Ledwie zdołaliśmy wypić poranna kawkę, a tu znowu wezwano cały stan na odprawę na wielkiej sali; oczywiście przedmiotem była sprawa wręcz kluczowa dla bytu Policji. Odprawę prowadził jakiś bonza z KGP, a przedmiotem obrad był profesjonalizm Policji. Rzeczywiście gość okazał się profesjonalistą w każdym calu. Błyskotliwy jak znicz cmentarny. Profesjonalizm aż kapał z niego, nie, to za mało powiedziane, aż tryskał wszystkimi otworami jego profesjonalnego organizmu. W czym rzecz, otóż bowiem na jakiejś warszawskiej naradzie, a może w Legionowie – Pan Komendant pospołu z Ministrem ogłosili urbi et orbi, że „Policja jest profesjonalna”, co oczywiście gorliwie podchwyciły profesjonalne i niezależne, ma się rozumieć, przekaziory, ogłaszając to całemu światu.
Jest to już drugie, tak ważkie odkrycie Głównego. Pierwszego dokonał kilka miesięcy temu i głosił w telewizorze, że „mały jest lepszy od dużego, bo można go łatwiej upchać w portkach”. A teraz jeszcze profesjonalnie odkrył profesjonalizm. Tu wybuchł mały problem, ponieważ nie wszyscy są o tym absolutnie przekonani, ba nawet sami policjanci – czarne owce, skupione na forum sfrustrowanych sierżantów – zwanym dalej IFP, bezczelnie pozwalają sobie na podśmichujki wszelakie, czemu należy dać należyty odpór. Dlatego koniecznością jest podjęcie stosownych kroków dla udokumentowania profesjonalizmu formacji. Komenda główna zaleca zatem stosowanie odpowiednich środków pijarowych i organizacyjnych, a mianowicie:
- w miejsce okrzyku: „stój, Policja”, wprowadza się okrzyk: „stój, profesjonalna Policja”,
- w telefonie zgłoszeniowym, wygłaszającym po wykręceniu numeru 997: „Komenda Policji, proszę czekać”, wprowadza się nagranie: „profesjonalna Policja, proszę czekać”. Jednocześnie przedłuża się czas wygłaszania tej inskrypcji do 27 min. Jest uwarunkowane tym, że taki obywatel wzywający Policję (profesjonalną) na pomoc, jeśli się przez 27 min. nie doczeka zgłoszenia – zostanie na pewno zarżnięty, a nawet obdarty ze skóry, co w naturalny sposób zmniejszy pogłowie niezadowolonych z profesjonalizmu Policji. Można to uważać za profesjonalną selekcję naturalną.
- Analogicznie należy przeprogramować automat zgłoszeniowy w telefonie 112.
- W porozumieniu z prokuraturą zostaną wprowadzone nowe druki procesowe, przykładowo dzisiejszy „protokół przesłuchania świadka” zostanie zastąpiony „profesjonalnym protokołem przesłuchania świadka”, analogicznie zostaną przeprojektowane inne formularze protokolarne. W podobny sposób zostaną przeprojektowane inne druki, np. „postanowienie o umorzeniu” – zostanie zastąpione „profesjonalnym postanowieniem o profesjonalnym umorzeniu sprawy z powodu profesjonalnego nie wykrycia sprawców”.
- Każda tabliczka z nazwą jednostki zostanie uzupełniona o słowo „profesjonalna”, np. teraz tabliczki będą brzmiały: „Profesjonalny Komisariat Policji nr ……, w ……..
- Absolutnie nieprofesjonalne prywatne komputery Policjantów, nie wiadomo dlaczego, na pewno z lenistwa, przynoszone do jednostek przez funkcjonariuszy mają zostać zastąpione, wydobytymi z magazynów absolutnie profesjonalnymi maszynami do pisania, przy czym dla oszczędności prądu zaleca się używanie wyłącznie maszyn mechanicznych.
- W podobny sposób mają być zastąpione absolutnie nieprofesjonalne elementy wyposażenia używane przez policjantów. Co to ma znaczyć, żeby policjanci nosili do służby nieprofesjonalne buty, jak mogą używać absolutnie profesjonalnych służbowych, w których nie sposób chodzić, a prowadzenie samochodu jest absolutnie niemożliwe. Podobnie z innymi elementami, jak: pasy, kabury, kamizelki taktyczne, przykładowo co to znaczy, żeby używać nieprofesjonalnych, prywatnych latarek megalight, jak magazyny są pełne profesjonalnych latarek na płaskie baterie, z trzema kolorami szybki, produkowanych na podstawie profesjonalnie przeprowadzonego przetargu, który – to jasne – wygrała firma będąca własnością siostrzenicy samego Pana Komendanta.
Prelegent miał kontynuować wykład, ale – na szczęście – zepsuł się profesjonalny mikrofon, więc została ogłoszona przerwa. Cóż, jak niepyszni wróciliśmy do siebie, więc włączyłem absolutnie nieprofesjonalny czajnik, aby zaparzyć absolutnie nieprofesjonalną kawę, ta profesjonalna z bufetu nie nadaje się nawet do profesjonalnego moczenia nóg. Siedzieliśmy tak, popijając kawkę i gadaliśmy; czekaliśmy na koniec przerwy. Któryś z chłopaków wyraził wątpliwość odnośnie tego, co prelegent mówił o butach. „Malutki” wytłumaczył, że g…. kogoś obchodzi jakie kto nosi buty – służbowe i tak są dawno rozleciane, najwyżej można je wozić w samochodzie jako dodatkową, choć nieregulaminową broń – „jak się komuś przydupcy takim profesjonalnym butem (można też rzucać) – to ani chybi nie będzie miał prawa wstać, a co za oszczędność amunicji”. Wątpliwości wyraził „Małolat”: – „szefie, przecież my naprawdę jesteśmy profesjonalistami”. „Widzisz mój drogi” – powiadam – „nie słuchałeś kiedyś na szkoleniu”. Oczywiście, że jesteśmy profesjonalistami, najlepszy dowód, że żyjemy i na ogół cieszymy się pełnią zdrowia, a akcje się nam udają. Ale w ogólnym rozpiździaju muszą istnieć takie enklawy normalności i prawdziwego profesjonalizmu. To jest prawdziwy wentyl bezpieczeństwa, w końcu jak już wszystko zawiedzie – zawsze ostatnią szansą pozostanie karabin snajperski, czy pistolet”…
29 stycznia
Od rana spokój, nic się nie dzieje. „Malutki” wziął sobie dzień wolny, za jakieś „stare grzechy”. Posłałem chłopaków ma matę i siłownię, „Zagryź” wziął Alika, „rekwizyty” wybuchowe, a Alik zabrał swoją sflaczałą piłkę i poszli na boisko. Korzystając ze spokoju zrobiłem kawkę i siedliśmy z „Bacą” przy papierach. Wcześniej dużo dokumentów przygotowałem, więc praca szła planowo; od razu założyliśmy protokół zdawczo-odbiorczy i wklepywaliśmy kolejno „papiery”. Jakoś tak zaczęliśmy gadać. „Baca” zapytał „konspiracyjnie” co chcę jako prezent, bo chłopaki zaczęli organizować zbiórkę. Mówię, coś malutkiego, co mógłbym zawsze przy sobie nosić. Zdziwił się, więc zdradziłem mu swój plan na emkę – jak załatwię wszystko, łącznie z komisją i dodatkiem rentowym, zrezygnuję ze świadczenia rocznego, żeby przejść na pełną emeryturę i … znikam. Obliczyłem, że pełną emkę będę miał ok. 1000 euro, to za mało, by się urządzić np. we Francji, czy Anglii, ale na Grecję starczy.
- „Chcesz wyjechać, pozwiedzać świat? – pyta „Baca”.
- „Nie, znikam na zawsze, mam dość tego kraju, tych przepychanek, marnowania Policji, wykańczania ludzi, IPN-u, polityków, spasionych klechów, grzebania w historii, straszenia, wygryzania, wszystkiego”.
- „Masz jakieś miejsce?”
- „Karpathos” – to taka wyspa między Kretą a Rodos, bardzo słabo zagospodarowana, żyje właściwie jak przed wiekami, tyle, że jest prąd, Internet i kanalizacja, nie ma wielkich hoteli, głośnych kurortów, bardzo mało turystów, a i to takich z jajem. Mieszkają tam rybacy i rolnicy, spokój i cisza. Byłem tam dwa lata temu na wakacjach, przez przypadek. Popłynąłem ze znajomymi jachtem z Krety, postaliśmy tam w porcie, bo był sztormowy wiatr kilka dni, więc sobie zwiedziłem. Na skraju miasteczka, nawet poza nim znalazłem malutki, rybacki, kamienny domek, opuszczony, 2 izdebki. Mury mają z półtora tysiąca lat, ogród, w którym rośnie ogromna stara oliwka, też ma z 1000 lat, pergola porośnięta winem. Kupuję ten domek. Nie było na niego chętnych, bo nie ma dojazdu, można dojechać najwyżej motorkiem. Po śmierci ostatniego właściciela przejął to bank. Załatwiłem z miejscowym adwokatem, że to kupię, teraz finalizuję. Mam trochę oszczędności dobrze ulokowanych, sprzedaję swoje mieszkanie, małe, ale coś wezmę. Starczy jeszcze na utrzymanie niewielkiej łódki. Najważniejsze, że jest prąd i telefon, więc i internet sobie podłączę. Przez całą służbę właściwie niewiele się dorobiłem. Jak przyszedłem z woja – miałem górski plecak, parę dżinsów, adidasy i porządne buty szturmowe. Jedyny luksus, to przez 40 lat zbierałem książki alpinistyczne, albumy, miałem jedną z najładniejszych bibliotek o górach w Polsce – przez ostatnie miesiące cały ten zbiór puściłem przez antykwariaty i Allegro. Auto zostawię córce, u niej się zresztą zamelduję, żeby mieć polski adres i znowu będę miał górski plecak. No, bogatszy, mam ze 4 pary dżinsów, dwie pary kowbojskich butów i trochę drobiazgów, no i laptopa. Dlatego na pamiątkę mogę wziąć coś małego, co będę mógł mieć zawsze przy sobie. Ze służby biorę tylko jedną rzecz – stary nóż szturmowy wz. 51 – pamiątka, ale przy okazji narzędzie użytkowe”. Wszystkie inne pamiątki, w tym odznaczenia i dyplomy przyniosę do gablotki w sali odpraw”.
- „Przecież ty jesteś poważnie chory”.
- „Nie wszystko jedno, gdzie mnie szlag trafi? Liczę jednak na to, że tam, w spokoju, nad pięknym morzem, przy doskonałej diecie i czerwonym winie jeszcze pożyję, najważniejsze, że nie tu”.
Uzgodniliśmy, że chłopaki mi kupią srebrny sygnet, wyrzeźbi się na nim logo jednostki. To zawsze będę miał przy sobie…
1 lutego
Dzisiaj Matki Boskiej Pieniężnej, więc w południe sprawdziłem konto – forsa przypłynęła, w takiej samej wysokości, jak w poprzednim miesiącu – czyli nikt nie wpadł na pomysł, że można mi podnieść dodatek przed emeryturą. W sumie na to nie liczyłem, wiem, że podnoszenie dodatków zostało wstrzymane decyzja miłościwie nam panującego profesjonalnego, a jakże, komendanta, naszej profesjonalnej, a jakże, firmy. Mimo wszystko w skrytości ducha liczyłem, że może ktoś wpadnie na pomysł, aby coś załatwić. Nic to. Poszedłem za to do Kadr, gdzie odebrałem obiegówkę i przygotowane skierowanie na Komisję Lekarską, z tego się cieszę, im szybciej, tym lepiej. Podpisałem też oświadczenie, że przejdę na roczne świadczenie. Jak wychodziłem od kadrowej, na korytarzu spotkałem Naczelnika Kadr, który (a) zaprosił (a) mnie do siebie. Wyobraźcie sobie – zostałem potraktowany kawką z czajnika przemyślnie ukrytego pod biurkiem. Zaczęliśmy gadać. Kadrowiec zwierzył (a) się z problemu, jaki stworzyłem; mianowicie od lipca leży u kogoś w szufladzie Złoty Krzyż Zasługi, którego wówczas nie wziąłem. Podobno to dla nich problem, bo formalnie nie odmówiłem przyjęcia, a nie wręczony (przypięty) jest nieważny i nie wiedzą co z nim zrobić. Otrzymałem za to nie dającą się odrzucić propozycje, by przyjść na roczną odprawę, która jest zaprogramowana na 19 lutego. Na odprawie będzie na pewno wojewoda, a prawdopodobnie też Minister, więc może mi tę blaszkę przypiąć. Pytam się w jakim ma się rozumieć charakterze miałbym się stawić – jako były gliniarz, aktualny emeryt, ku pamięci, czy radości Ministra. Oczywiście zapewniłem, że stawie się, chociażby w podziękowaniu za podniesienie dodatku przed emką. „Jak to, to nie ma dodatku?” – pyta. „Ano, k…., nie ma” – mówię – „a co do odznaczeń – zamierzam wszystkie przynieść do firmy i powiesić w gablotce w sali odpraw, łącznie z ilomaś tam dyplomami i podziękowaniami. Niech się wszyscy młodzi uczą, k…., jak wiernie służyć, zarobić na serię odznaczeń i wyróżnień i kopniak w d…ę! Liczę tylko na to, że 15 zaraz po oddaniu legitki – stanę do kasy po odprawę”.
Wracając do siebie, pod drodze załatwiłem kilka mniej ważnych podpisów na obiegówce. Siedliśmy zaraz z „Bacą” i dalej przekazywaliśmy papierzyska…
2 lutego
Wczoraj nie miałem głowy do urządzania odprawy poniedziałkowej w celu zapoznania z nowymi przepisami, ale rano – jak przeczytałem najnowszy ukaz, rozkolportowany w celu „zapoznania i stosowania” – natychmiast zwołałem cały stan (nie wyłączając Alika) w celu ogłoszenia. Wydane bowiem zostały nowe przepisy odnośnie do schludnego wyglądu funkcjonariuszy.
„Funkcjonariusze Policji obowiązani są do noszenia schludnych, właściwie uczesanych włosów, bez jakichkolwiek dodatków ozdobnych. Ma to na celu podniesienie estetyki wyglądu funkcjonariuszy, ujednolicenie zasad oraz podnoszenie zaufania do Policji. W tym celu wprowadza się następujące zasady:
§ 1. 1. Funkcjonariusz obowiązany jest nosić włosy schludnie przycięte o długości, która będzie mierzona specjalnymi miernikami, które zostaną wdrożone w najbliższej przyszłości, po zakończeniu procedury przetargowej.
- Do czasu wprowadzenia urzędowych mierników długości włosów wprowadza się, jako miernik tymczasowy zapałkę.
§ 2. 1. Funkcjonariusze – kobiety mogą nosić włosy dłuższe, zebrane do tyłu i spięte w pojedynczą kitkę służbową. Kitka służbowa ma zostać spięta wyłącznie granatową gumką z dołączoną spinką w kształcie gwiazdy policyjnej o rozmiarach 5,5 mm.
- Noszenie loków, trwałej ondulacji jest niedopuszczalne.
- Noszenie włosów krótszych jest możliwe za zgodą przełożonego uprawnionego kadrowo, decyzją na piśmie.
- Zabronione jest używanie pianek do włosów, lakierów oraz szamponów „Head and Sholders” (powodujących łupież).
§ 3. 1. Zabronione jest noszenie w trakcie wykonywania obowiązków służbowych kolczyków usytuowanych w:
- Nosie,
- Policzkach,
- Wargach (ustnych),
- Wargach (sromowych),
- Pępku,
- Łukach brwiowych.
- Otwory po kolczykach usytuowanych jak w pkt. powyżej mają zostać zaklejone samoprzylepnymi naklejkami koloru białego z gwiazdą policyjną o średnicy 3,5 mm.
- Funkcjonariusze – kobiety mogą nosić w czasie wykonywania obowiązków służbowych po jednej parze kolczyków wykonanych z białego metalu, okrągłych, z gwiazdą policyjną o rozmiarze 4,4 mm.
- Funkcjonariusze – mężczyźni nie mogą nosić w czasie wykonywania obowiązków służbowych kolczyków w uszach, zaś otwory powinny być zaklejone zgodnie z pkt. 2.
§ 4. 1. Funkcjonariusze – mężczyźni mogą nosić wąsy, a także wąsy i brodę, skorelowane z uczesaniem, przy czym wprowadza się wzory:
- Wąsy nie wykraczające poza linię nozdrzy, pionowo przycięte. Ten typ wąsów może być noszony wyłącznie z uczesaniem w skośną grzywkę, spadającą na czoło.
- Wąsy sumiaste nie przekraczające, lub nieznacznie przekraczające linie kącików ust. Ten typ wąsów może być noszony przez funkcjonariuszy z orlimi nosami, zaś włosy powinny być zaczesane do góry.
- Wąsy nie przekraczające linii kącików ust., w połączeniu z bródką również nie przekraczającą linii kącików ust. Ten typ zarostu może być noszony wyłącznie z łysiną czołową.
- Funkcjonariusze – mężczyźni mogą nosić łysinę pełną, lub czołową. Oficerowie mają obowiązek pastować łysinę bezbarwna pastą „Kiwi”, zaś funkcjonariusze niżsi stopniem pastą „Erdal”.
§ 5. 1. Przełożeni obowiązani są na codziennych odprawach kontrolować stosowanie przez podwładnych niniejszych przepisów. Każdorazową odprawę należy wpisać do osobno założonego „dziennika kontroli schludności”.
- Zobowiązuje się piony kadrowe, inspektorat (kontroli wewnętrznej) oraz Biuro Spraw Wewnętrznych do wyrywkowego kontrolowania przestrzegania niniejszego zarządzenia w ramach kontroli doraźnych i problemowych.
- Kontrola taka winna być przeprowadzona nie rzadziej, jak raz na kwartał.
- Z przebiegu kontroli sporządza się zestawienie KW 123/12.”
Itd……
Zdziwiłem się, że na początku czytania zarządzenia przy fragmencie o zapałce – „Malutki” zabrał „Krótkiego” i się gdzieś wymknęli. Pod koniec odprawy wrócili – wręczając „Zagryziowi” (akurat jako jedyny nosi kitkę, zresztą wąsy i brodę też) pudełko. Było to duże pudełko zapałek kominkowych, o długości co najmniej 15 cm. Cóż, zabrałem to pudełko, opatrzyłem pieczątką i kazałem przykleić kartkę: „Wzorzec długości włosów”.
3 lutego
Ha, z samego rana przystąpiłem do realizacji kluczowego, wczorajszego „ukazu” w temacie wyglądu zewnętrznego. Zrobiłem zatem na sali odpraw zbiórkę w dwuszeregu i w towarzystwie „Malutkiego” i „Bacy” ze srogimi minami oglądaliśmy kłaki, mierzyliśmy komisyjnie długość włosów wzornikową zapałką „Zagryzia”, tudzież szukaliśmy śladów po kolczykach. U większości stwierdziliśmy znacząco nieregulaminowe włosy, bo większość bractwa ma małego jeżyka, a więc znacznie poniżej zapałczanego wskaźnika. Na szczęście średnią nieco poprawił „Zagryź”, który ma kucyka do połowy pleców, w dodatku spiętego nieregulaminową gumką czerwoną. Broda i wąsiki też nie odpowiadają wzorom. Alik ogólnie mieścił się w regulaminie, chociaż na pewno nie był właściwie ogolony. Największą przeprawę miałem z „Malutkim, który nosi w lewym uchu ogromne, srebrne kółko. Powiedział, że kolczyk ten dostał od wielkiej miłości jeszcze w Iraku i chronił go – niczem amulet – w czasie obu tur w Afganie. Ponadto dodał, że kolczyka nigdy nie zdejmował, więc mu wrósł w ciało i nie ma ludzkiej siły, żeby go stamtąd wyjąć. Gremialnie, zgodnie uchwaliliśmy, że „Malutki” przyniesie zaświadczenie lekarskie o cudownej mocy kolczyka, wklei się to do dokumentów i sprawa będzie załatwiona.
Dokonawszy przeglądu, przystąpiliśmy do wypełniania „dziennika”, tu okazało się, że tego niezmiernie ważnego dokumentu nie dostarczono, a wszak nie wypada, by sprawę tak kluczową dla reform w Policji – dokumentować w byle jakim kajeciku. Ponadto GMT nie przysłał taśmy samoprzylepnej do zaklejania dziur po kolczykach, więc i ten służbowy obowiązek nie mógł zostać – z przyczyn obiektywnych wypełniony.
Następnie siedliśmy z „Bacą” do kompa i wystosowaliśmy pismo protestacyjne w temacie nie dostarczenia urzędowego „dziennika” oraz niemniej urzędowych naklejek, domagając się oczywiście natychmiastowej realizacji zamówienia. Jak dobrze pójdzie – potrwa to z pół roku, może w międzyczasie komuś się coś odwidzi, albo wejdzie w życie nowa, kluczowa reforma, np. o urzędowym wzorze gatek, oczywiście opatrzonych logo Policji…najpewniej na pośladkach…
[cdn…] podinsp. w stanie spoczynku Adam M. Rapicki