Rezultat misji w Afganistanie był od samego początku łatwy do przewidzenia. Wystarczy przypomnieć sobie, jak zakończyła się w tym kraju ekspedycja brytyjska w XIX wieku oraz radziecka w XX wieku. Amerykanie jednak wydawali się ślepi na fakty. I pociągnęli za sobą tzw. kraje sojusznicze, nierzadko właściwie satelickie. Jednym z nich była Polska. Nasz kraj stracił 43 żołnierzy i jednego pracownika cywilnego wojska.
Tysiące uczestników kolejnych zmian kontyngentu cierpią na zespół stresu pourazowego, wielu z nich otrzymało renty, co stanowi dodatkowy, najczęściej pomijany aspekt strat. Część z nich nie tylko poniosła nieodwracalny uszczerbek na zdrowiu, lecz jeszcze pogrążyła się w kryzysie ekonomicznym, rodzinnym, psychologicznym; stali się na swój sposób wykluczeni społecznie. Koszty udziału polskiego kontyngentu w misji afgańskiej wyniosły od roku 2002, gdy po raz pierwszy wysłano tam Wojsko Polskie, ponad 8 mld złotych, nie licząc kwot, które musiały zostać przeznaczone na pomoc i wsparcie weteranów.
Oczywiście, należy oddawać cześć pamięci każdego z poległych. Politykom i decydentom warto wszakże zadać pytanie o sens polskiego udziału w interwencji i okupacji odległego kraju. Na pytanie to trudno w sposób racjonalny odpowiedzieć. Cała operacja afgańska oparta została na rozszerzonej, zdaniem wielu prawników zupełnie nieuzasadnionej interpretacji art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego, zobowiązującego państwa członkowskie NATO do kolektywnej obrony w przypadku ataku na jedno z nich.
11 września 2001 roku Stany Zjednoczone zostały jednak zaatakowane przez terrorystów, a nie państwo afgańskie, znajdujące się wówczas pod rządami talibów. Korzyści ekonomiczne związane z polskim udziałem w operacji również trudno odnotować; przypomnijmy, że Afganistan to nie Irak, w którym można było liczyć na potencjalny udział w eksploatacji zasobów surowcowych. W warunkach niegasnącego przez 20 konfliktu zbrojnego trudno też było tam mówić o jakichś bardziej znaczących kontraktach dotyczących odbudowy zrujnowanego kraju i jego infrastruktury, w których realizacji mogłyby partycypować polskie firmy. Przecenia się także znaczenie misji w Afganistanie dla modernizacji Wojska Polskiego. Było ono bardzo ograniczone i właściwie sprowadziło się do zakupu śmigłowców Mi-17, pojazdów medycznych, moździerzy, granatników i środków łączności oraz modernizacji Rosomaków.
Doświadczenie uzyskane przez uczestników kolejnych zmian polskiego kontyngentu oczywiście stanowi pewną wartość, jednak zwróćmy uwagę, że dotyczy ono działań w zupełnie innych niż krajowe warunkach i tym samym trudno mówić o zwiększeniu dzięki niemu potencjału obronnego Polski. Śmierci 43 żołnierzy i jednego pracownika cywilnego wojska nie da się zatem w sposób racjonalny uzasadnić. Nie była to wojna w żaden sposób związana z realizacją polskich interesów, ani z naszym bezpieczeństwem. Był to raczej kolejny przykład stosunku polskiej klasy politycznej do żołnierzy, których życiem i zdrowiem tak łatwo szafować, gdy siedzi się w wygodnym fotelu ministerialnych gabinetów. To ilustracja instrumentalnego stosunku władz III RP do mundurowych, gdzie wykorzystuje się ich bez żadnego zastanowienia do realizacji wizji nie mających nic wspólnego z obroną kraju i jego interesów.
dr Mateusz Piskorski
Autor jest politologiem, pełnomocnikiem rektora ds. rozwoju nauki w Wyższej Szkole Współpracy Międzynarodowej i Regionalnej im. Zygmunta Glogera.