Bo kraść, to trzeba umieć – czyli zbrodnia bez kary

By | 1 października 2021

W Kijowie uwolniono głównych oskarżonych o defraudację pieniędzy z państwowego budżetu zbrojeniowego.

Tuż przed wyborami prezydenckimi w roku 2019 r. na Ukrainie wybuchł skandal. Dziennikarze przedstawiając dowody, oskarżyli najbliższych współpracowników prezydenta Petra Poroszenki – Olega Gładkowskiego i Siergieja Paszyńskiego o kradzież pieniędzy przeznaczonych na obronę kraju.

Skandal uniemożliwił Poroszence reelekcję, Wołodymyr Załenski może być mu wdzięczyny, afera z pewnością przyczyniła się do jego zwycięstwa.

Najbliższym sojusznikiem Poroszenki był – wciąż jest – Oleg Gładkowski, który przez wiele lat kierował jego koncernem samochodowym, a następnie został nadzorcą – sektora obronnego zajmując stanowisko kuratora odpowiedzialnego za transakcje w tym wydatki, zakupy dotyczące uzbrojenia.

Drugą osobą w tym schemacie był Siergiej Paszyński, były szef administracji prezydenta, który za kadencji Poroszenki nadzorował cały przemysł zbrojeniowy. Dziennikarze kijowskiego magazynu „Nowoje Wremia” opisali jeden z mechanizmów dokonanej przez Paszyńskiego kradzieży. W czeskiej kompanii „Excalibur Army” kupowano stare, radzieckie wozy bojowe piechoty. Wysłużone już – BMP-1, kupowano je po cenie złomu. Trafiały potem do Polski, gdzie polska firma „Wtorplast” demontowała jej górną część, czyli wieżę, oddzielając ją od podwozia. Następnie już jako dwuczęściowe jechały do Żytomierskich Zakładów Pancernych pod Kijowem. Oczywiście w innej cenie.

Złom przekształcał się w pełnowartościowe „części zamienne”: wieżę oszacowano na 66 tysięcy, a podwozie – na 99 tysięcy dolarów. Zakład na Ukrainie ponownie montował tę samą wieżę do tego samego podwozia. Ostateczny koszt, wraz z montażem, osiągnął już 200 tysięcy dolarów, dziesięć razy więcej niż koszty początkowe… Prosty i bardzo dochodowy sposób.

Szefem i realizatorem tego przekrętu, był wspomniany Paszyński, a nadzorował swoim czujnym okiem Gładkowski. Te już dziesięciokrotnie zawyżone ceny „części zamiennych” – to nie jedyne oszustwo menedżerów prezydenta Petra Poroszenki w sektorze obronnym.

Syn Olega Gładkowskiego, Igor, stał się ważną postacią w równoległym łańcuchu korupcyjnym.

W ubiegłym tygodniu Sołomienski Sąd Rejonowy w Kijowie ogłosił wyrok w sprawie największej kradzieży w sektorze obronnym Ukrainy za czasów Poroszenki. Wyrok precyzyjnie opisuje szczegóły przestępstwa. Oskarżeni, których protegowali Igor oraz Oleg Gładkowscy, sprawowali kontrolę nad kilkoma prywatnymi firmami od 2015 roku. Ponad 30 prywatnych firm zostało zarejestrowanych na nazwiska podstawionych figurantów.

Dwóch oskarżonych opracowało system dostaw „części zamiennych” do przedsiębiorstw zbrojeniowo obronnych Ukrainy. Wyraźnie zaznaczono, że były to właśnie te same części dla przemysłu zbrojeniowego. Wyrok potwierdził, że były one dostarczane spoza granicy państwa.

Jedynym rynkiem dla takich dostaw mogły być tylko i wyłącznie kraje byłego Układu Warszawskiego, tylko w jego magazynach przechowywano jeszcze sprzęt wojskowy z byłego ZSRR. Sprzęt, który nadal jest używany w armii ukraińskiej. Schemat ten jest podobny do opisanego wyżej „Schematu Paszyńskiego”, a dokładniej – jest równoległy. Kluczowymi przedsiębiorstwami zaangażowanymi w ten proceder okazały się wspomniane Żytomierskie Zakłady Pancerne i szereg innych fabryk.

Firma-pośrednik kupowała części od fikcyjnych firm – przykrywek, a następnie sprzedawano je przedsiębiorstwom państwowym. Zarówno firma – pośrednik jak i trzydzieści fasadowych, lipnych firm były kontrolowane przez Igora Gładkowskiego, za pośrednictwem – Olega Gładkowskiego, menedżera Poroszenki. A wszystko – jak stwierdzono w wyroku – przez strony trzecie.

W ten niezbyt przebiegły sposób tylko ci dwaj oskarżeni przejęli tylko na oszustawach podatkowych ponad 46 milionów hrywien, czyli ponad półtora miliona euro. Nie licząc głównego, dziesięciokrotnego wzrostu cen tych „części zamiennych”.

Według artykułu z którego figuranci zostali oskarżeni, groziło im od 8 do 15 lat więzienia.

A teraz trzy ciekawostki, kuriozum nr 1: zgodnie z porozumieniem zawartym z zastępcą „Wyspecjalizowanej Prokuratury”, w zamian za pełne przyznanie się do winy oskarżeni zostali skazani na… 1 rok pozbawienia wolności w zawieszeniu. Na taki wyrok nalegała właśnie wspomniana i mająca strzec organy państwowe „Wyspecjalizowana Prokuratura Antykorupcyjna”, która została powołana i finansowana w dużej mierze z funduszy europejskich.

Kuriozum nr 2: W ciągu tego roku ci dotychczasowi najwięksi oszuści z branży obronnej będą musieli raz w miesiącu stawiać się na komisariacie policji, zgłaszać swoją lokalizację i zatrudnienie. Chwilowo graniczono wyjazdy zagranicę. Ale już za 2 lata przeszłość kryminalna ulegnie zatarciu i będą mogli kontynuować pracę w dowolnym organie państwowym, w tym ponownie w przemyśle obronnym.

Kuriozum nr 3: zgodnie z postanowieniem sądu i żądaniem prokuratury nie muszą zwracać ani grosza do budżetu ze skradzionych pieniędzy. Zakwestionowanie tego porozumienia z prokuraturą jest możliwe tylko w tym przypadku, gdy kara nie odpowiada tej ustalonej w porozumieniu, ale ona przecież odpowiada – ten jeden rok w zawieszeniu.

Nawiasem mówiąc, skazani są tylko menedżerowie i administratorzy Olega Gładkowskiego, sprawy przeciwko samym Gładkowskiemu i Paszyńskiemu albo nie są poddane dochodzeniu albo całkowicie umorzone.

W rzeczywistości Sołomienski sąd, na wniosek „Wyspecjalizowanej Prokuratury”, całkowicie zwolnił z odpowiedzialności jawnie skorumpowanych urzędników, którzy zdefraudowali dziesiątki milionów przeznaczonych na budżet obronny Ukrainy. Część tych pieniędzy są to dotacje i pomoc finansowa od Zachodnich partnerów.

Agencja Prasowa Press – Tour

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.