Halo! Cześć Danusiu, kochana, dzwonię do ciebie z życzeniami urodzinowymi, no i przy okazji – tak się cieszę, że dostałaś z sądu piękny prezent – zwrot ukradzionej bezprawnie emki! Jeju, jak się cieszę! Danusiu, to jest tak cudowne, nareszcie koniec koszmaru; szczególnie, że za chwilę znów ten cholerny 16 grudnia, w dodatku piątek… WTEDY, w 2016 roku też był piątek…
[cichy płacz po drugiej stronie słuchawki…]
Sylwusiu, kochana…16 grudnia, no właśnie, kolejny przeklęty 16 grudnia…Uwierzysz, że ja się dziś nie potrafię cieszyć z wygranej, z przywrócenia świadczenia w pełnej wysokości? Czuję się totalnie obojętna, pusta, jak przekłuty balonik…
Danusiu, rozumiem, o czym mówisz. Jak wiesz, mój mąż odzyskał emkę w czerwcu, jeszcze się chwilę szarpałam z ZERem, jako jego pełnomocniczka, bo oni oczywiście mają swój kodeks – i nie chcieli wypłacić w terminie, o którym mówi kodeks stosowany powszechnie. Wreszcie, gdy przelew się zaksięgował – krew nas zalała, bo okazało się, że i tak ukradli 42% należności. A to wszystko w nastroju, o którym mówisz – pustka, wypalenie, zero radości.
Tak właśnie, Sylwusiu. U mnie dodatkowo wyzwolił się mechanizm retrospekcji, połączony z ogromnym żalem, że wielu z nas po prostu nie doczekało i nie doczeka sprawiedliwości. Sama zresztą wiesz. Niemniej, nadal nie rozumiem i wiem, że nigdy nie zrozumiem tego, co stało się w grudniu 2016 roku. Kiedy to rozpoczęła się moja, mojego męża, twojego męża i dziesiątek koleżanek i kolegów gehenna. Podczas „spotkania towarzyskiego” w sali kolumnowej, piscowcy okradli z emerytur, rent i rent rodzinnych tysiące moich koleżanek i kolegów. Zrobili to w majestacie swojego bezprawia.
16 grudnia 2016 r. śledziłam przez całą noc, to co się działo w sejmie. Ryczałam jak bóbr i zadawałam sobie pytanie DLACZEGO? Dlaczego znów nam to zrobiono? Tak naprawdę to Trybunał, jeszcze wtedy w miarę Konstytucyjny, pod przewodnictwem Rzeplińskiego dał przyzwolenie politykom PO, a potem PiS na tą jawną niesprawiedliwość. Nie byłam w stanie logicznie myśleć. Najgorsze w tym wszystkim było to, że wielu moich kolegów, z którymi pełniłam służbę ucieszyło się z mojego nieszczęścia. Dzisiaj nie mam z nimi kontaktu i nie chcę mieć z nimi kontaktu.
Dzięki portalom społecznościowym zaczęłam poznawać innych reperesjonowanych z całego kraju, a bardzo dużo zrobił dla nas wówczas kolega Leszek Sucholewski. To on zorganizował pierwsze spotkanie represjonowanych w Soczewce. Gdyby nie to spotkanie w Soczewce, pewnie walczylibyśmy sami, tak jak to miało miejsce w 2009 roku. Potem poznałam swoich przyjaciół z Bractwa Mundurowego RP. Staliśmy się jedną rodziną. Wiem, że na nich zawsze będę mogła liczyć. Na dobre i na złe. Marian – prezes stowarzyszenia namówił mnie do opisania swojej kariery zawodowej w Milicji i w Policji. Dzięki temu, mogłam przeżywać jeszcze raz, to w czym się odnajdowałam i co sprawiało mi w przeszłości wiele satysfakcji. Marian, Grażynka, ty, Zbyszek, Marek i wielu innych …. zawdzięczam im, to, że się nie załamałam.
[tutaj chlipie Rapicka]
Wiesz, Danusiu… ja też mam to poczucie. Że Bractwo, ta więź, która w nim powstała – to dawało i daje siłę. Mnie ustawa rozwaliła totalnie, wywróciła życie mojej rodziny do góry nogami. Pamiętasz, że w 2016 roku nasze dziecko miało 13 lat? Jak ja, czy Adam mieliśmy mu wyjaśnić, że od teraz na nic nas nie stać, skończyły się wakacje nad ciepłym morzem, skończyło się zresztą wszystko. Od tej pory zakupy były robione z kalkulatorem w ręku i bywało, że trzeba było odłożyć kilka już zważonych ziemniaków, bo kosztowały 3 złote, a na ziemniaki było przeznaczone 2.5. Ktoś, kto nie doświadczył, co czuje matka – odmawiając dziecku kupienia torebki cukierków – nic nie wie. Ktoś, kto nie doświadczył stopniowego pogarszania się stanu zdrowia u całej rodziny, gdzie codziennie, przez 5 lat jedynym tematem rozmów było „dlaczego?”, „za co?” – ten nic nie wie. Jak można było drugi raz ukarać za to, co już z pierwszej ustawy zostało osądzone, na korzyść funkcjonariusza, oczywiście?
O, to, to, Sylwuniu. I, podobnie, jak u ciebie – przetrwaliśmy dzięki pomocy rodziców. Ty masz tylko mamę, szacun więc dla niej, że dała rada, sama będąc przecież emerytką. Ja mam i rodziców, i resztę rodziny.
No i – walczyłam cały czas – czego ja nie pisałam i gdzie nie występowałam z różnymi pismami – bezskutecznie. Poddałam się samooskarżeniu w prokuraturze IPN-owskiej, korespondowałam pisowcami, nagabywałam ich telefonami. Bez szans. Liczyłam tylko na to, że uzyskam w końcu sprawiedliwość.
Mój mąż nadal walczy o swoją emeryturę, ale niestety – sędziowie w Szczecinie są bezlitośni…większość moich koleżanek i kolegów przegrywa sprawy w SA w Szczecinie. Ja już jestem spokojna. 30.11.2022 r. sędzia Rowicki z SA w Warszawie zakończył mój horror, wydając dla mnie pozytywny wyrok – oddalił apelację bandytów z ZER MSWiA. Nie zmienia to faktu, że jak u wszystkich represjonowanych – zabrano mi ponad 5 lat życia…zabrali te 5 lat moim wnukom…zamiast opiekować się nimi, zmuszona byłam podjąć pracę zarobkową…Nigdy im tego nie wybaczę…ZER nie jest bez winy…o ile można się zgodzić z tezą, że obniżając nam emerytury stosowali ustawę, to z apelacją już występowali z własnej inicjatywy, zatrudniając masę radców prawnych…i w każdej jednej swojej apelacji wypisują okropne paszkwile, niczym nie poparte… to są hieny równe ustawodawcy. Nic tego nie zmieni.
Jedynie czego nie mogę odżałować, to to, że ci polityczni złodzieje nie będą całej tej zagrabionej kasy oddawali z własnej kieszeni, że prawdopodobnie nigdy nie odpowiedzą za zniszczenie, w ramach odpowiedzialności zbiorowej, wielu porządnych ludzi, w tym całych rodzin. Ten barbarzyński bubel prawny, zwany bezpodstawnie „ustawą dezubekizacyjną”, nigdy nie powinien powstać w demokratycznym państwie i świadczy o jego słabości, a także postępującej degeneracji cynicznej, bezwzględnej władzy.
Walczyłam w mediach z tym bezprawiem i niesprawiedliwością jak tylko potrafiłam.
Danusiu…jak wiesz, ja też nie osiadam na laurach, mimo że teoretycznie „mogłabym” – bo kasa na koncie. Nie o to jednak chodzi. Ciągle i wciąż – jest rzesza ludzi, którzy są dojechani ustawą, nie radzą sobie; i często – nie mają odwagi poprosić o pomoc. Ech, dobrze, że dane nam jest działać razem w Bractwie, to zdecydowanie wartość dodana. Ale, ale… my tu gadu-gadu, tymczasem zadzwoniłam do ciebie z życzeniami, a tu już druga godzina na telefonie… Lecę do garów, hihi, bo tu głodni ludzie wokół… uściski, kochana…
Sylwuniu, nie drażnij mnie z tymi twoimi daniami. Bo do ciebie wpadnę niezapowiedziana!
Danusiu, zapraszam!
Zapamiętam; pa, kochana, dziękuję za telefon.
Red. nacz. Portalu – Sylwia Rapicka