26 października w Stanach Zjednoczonych ma się ukazać książka Johna Pomfreta pod znamiennym tytułem ,,From Warsaw with Love”. Pomfret był korespondentem dziennika „Washington Post” w Warszawie, ale w ostatnim okresie zdecydował się zbadać przede wszystkim sferę z natury rzeczy owianą tajemnicą – współpracę wywiadów i służb specjalnych obu krajów.
Na publikację amerykańskiego dziennikarza wiele osób czeka z prawdziwą niecierpliwością. Na ile jest ona oparta na rzetelnych źródłach, biorąc pod uwagę, że przecież nadal znaczna część materiałów na temat ostatnich dekad relacji Warszawy z Waszyngtonem w takiej sferze jest zapewne utajniona? Jakie nowe informacje znajdziemy w książce i jaka będzie ich wiarygodność? Czy współdziałanie służb polskich z amerykańskimi naprawdę w każdym przypadku leżało w interesie Polski i jej bezpieczeństwa? Jak Amerykanie oceniali poszczególnych polskich polityków sprawujących władzę po 1989 roku?
Na odpowiedzi Pomfreta na te i inne pytania przyjdzie nam jeszcze poczekać kilka tygodni, a na przekład książki amerykańskiego korespondenta na język polski zapewne jeszcze dłużej. Już we fragmentach tez i strzępkach cytatów, które przewinęły się w ramach kampanii promocyjnej tej książki w mediach, możemy jednak zwrócić uwagę na niezwykle ciekawy wątek. Otóż Amerykanin twierdzi, że Waszyngton był od samego początku zdecydowanie przeciwny czystkom w polskich służbach, szczególnie w wywiadzie, zwracając uwagę na konieczność zachowania profesjonalizmu i ciągłości instytucji po 1989 roku. Poza tym, twierdzi Pomfret, część oficerów służących jeszcze w Polsce Ludowej miała kontakty z partnerami amerykańskimi przed upadkiem bloku wschodniego. I to właśnie dlatego z polskiego wywiadu w wyniku procedury weryfikacyjnej odeszło w 1990 roku zaledwie trzech oficerów. Pozostali, pomimo zmiany ustroju, nadal służyli Polsce.
W roli starszych braci – Rosjan, zastąpili Amerykanie. Ale jedni i drudzy doskonale rozumieli, że w służbach wywiadowczych liczy się przede wszystkim profesjonalizm, a ten z kolei nie jest możliwy bez praktycznego doświadczenia nabytego podczas lat służby. Paradoks ustawy represyjnej i traktowania pozytywnie zweryfikowanych funkcjonariuszy polskich służb polega na tym, że nawet obcy rozumieją absurdalność prezentowanego przez jej autorów podejścia. Warszawa jest niezmiennie, od lat ślepo wpatrzona w Waszyngton. Może byli oficerowie pozbawieni emerytur na poziomie umożliwiającym godne życie powinni zwrócić się do Stanów Zjednoczonych z krótką i pewnie dla wielu za oceanem nieznaną jeszcze informacją: polskie państwo potraktowało tych, których cenili kolejni strategiczni sojusznicy naszego kraju, jak gorszy sort.
Mateusz Piskorski